Doraźne działania nie zwalczą kryzysu

Interwencje na rynku pomagają tylko na chwilę. Jedyny sposób na pobudzenie gospodarki to oddłużenie państw

Publikacja: 25.09.2011 20:02

Doraźne działania nie zwalczą kryzysu

Foto: Fotorzepa, Laszewski Szymon Szymon Laszewski

Poziom 4,53 zł za euro zmusił bank centralny i BGK do pierwszej od wprowadzenia kursu płynnego naszej waluty interwencji na rynku. Przy okazji zarobił na tym budżet.

– Szacujemy, że na rynku znalazło się ok. 800 mln euro – mówi jeden z dilerów walutowych. – Zakładając, że wyjściowym kursem było 4 zł za euro, na wymianie bank i resort finansów mogły zarobić około 400 mln zł.

Diler dodaje, że jeśli minister finansów wymieni całość środków, o których wcześniej wspominał, czyli 6 mld euro, i jeśli kolejne interwencje znów nastąpią przy kursie ok. 4,5 zł za euro, w kasie państwa znajdą się dodatkowo 3 mld zł, które będzie można przeznaczyć na projekty unijne.

Poza interwencją na rynku rząd nie przedstawił żadnego programu walki z kryzysem. W ocenie ministra finansów Jacka Rostowskiego nie ma takiej potrzeby, bo fundamenty naszej gospodarki są zdrowe. Zakładana obniżka deficytu finansów publicznych z 7,9 do 5,6 proc. PKB w jego ocenie jest realna, głównie dzięki niższemu o 10 mld zł deficytowi budżetowemu. Wyższy wzrost gospodarczy i inflacja oraz wyższy  VAT zapewniły bowiem lepsze wpływy do budżetu. Dodatkowo obniżka składki do OFE spowodowała, że rząd może zrezygnować z pożyczenia około  9 mld zł.

To wszystko jednak – w ocenie ekonomistów – nie zahamuje wzrostu zadłużenia. Rząd zakłada, że na koniec tego roku sięgnie ono 799 mld zł, a już w 2014 r. – 909,6 mld zł.

Polityka reaktywna

Eksperci uważają, że skończyły się proste recepty na walkę z kryzysem. – To, co można było zrobić, już zrobiono – uważa Jacek Chwedoruk, prezes zarządu Rothschild Polska. – Banki centralne skupowały obligacje krajów zgłaszających problemy z obsługą zadłużenia, dostarczały płynności bankom – wyjaśnia. – Teraz muszą trzymać rękę na pulsie, pilnować ryzyka deflacji, dostarczając płynności do systemu bankowego.

W ocenie Dariusza Filara, członka Rady Gospodarczej przy Premierze, takie działania tylko doraźnie poprawiają sytuację. – Bankierzy centralni przez cały czas prowadzą politykę reaktywną, odpowiadającą na bieżące wyzwania – tłumaczy. – Gdy pojawiają się problemy, wymyślają instrumenty, które w danej chwili ugaszą pożar. Tak było z ostatnią decyzją Fedu: gdy okazało się, że kredyty postrzegane są jako zbyt drogie, wymyślono operację twist – dodaje.

Okazało się jednak – co było widać w końcówce minionego tygodnia – że inwestorzy i giełdy zareagowali na tę decyzję nerwowo. Dlaczego? – Bo oczekiwali dodrukowania pieniędzy – twierdzi prof. Witold Orłowski, ekonomista PwC. – Ale to poprawiłoby sytuację na krótką metę, a potem wpędziło świat w jeszcze większe kłopoty.

Za duże długi

– Rozwiązaniem są trudne reformy strukturalne, których część polityków się boi – mówi Orłowski. – Nie ma jednak innego wyjścia, trzeba obniżać nadmierne zadłużenie globalnej gospodarki.

Zdaniem prof. Dariusza Filara nie da się tego zrobić bez przeprowadzenia głębokich reform. – Trzeba zacząć od powiedzenia wprost, które instrumenty finansowe prezentują fałszywe bogactwo – tłumaczy. – Należy przeprowadzić rzetelną wycenę i pokazać, ile aktywów jest bez wartości, a w ilu przypadkach wyceny są zawyżone. W każdym z tych wypadków konieczne będzie dokonanie odpisów na utratę wartości aktywów – mówi Orłowski. Dodaje, że pokrycie strat musiałoby się wiązać z dokapitalizowania instytucji czy banków.

Pytanie, kto miałby sfinansować dokapitalizowanie. Jeśli państwo, to w efekcie pogorszyłby się jeszcze bardziej stan finansów publicznych. Gros krajów Wspólnoty nie uporało się jeszcze z nadmiernym deficytem narosłym podczas poprzedniej fali kryzysu. Wiele z nich zdobyło się na wprowadzenie programów naprawczych, ale są one rozłożone na kilka lat.

– Niestety, w obecnej sytuacji należałoby programy wydłużyć – uważa Filar. – Trzeba jasno powiedzieć społeczeństwu, że czeka je okres ostrego postu. Nadchodzi czas, kiedy trzeba będzie żyć skromnie. Wiem, że to się łatwo mówi, a gorzej realizuje, dlatego łatwiej łatać dziury w tonącym statku, niż postawić go w suchym doku i zabrać się do remontu, a załodze kazać zaciskać pasa.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy