- Spółki zgodziły się, że silny opór przeciwko transakcji ze strony Departamentu Sprawiedliwości oraz regulatora rynku telekomunikacyjnego [FCC – przyp.rpkom.pl] powoduje, że coraz mniej prawdopodobne jest skuteczne sfinalizowanie transakcji – czytamy w oficjalnym piśmie, jakie kolportuje Deutsche Telekom.
Choć obie spółki nie są zachwycone tym faktem, to jednak przygotowały się nań. Na mocy odpowiednich specklauzul porozumienia Deutsche Telekom uzyska teraz należytą rekompensatę. Poza 3 mld dolarów jednorazowej opłaty przejmie również od AT&T część praw do użytkowania częstotliwości radiowych na 128 lokalnych rynkach Stanów Zjednoczonych, oraz zawrze z większym rywalem umowę o roamingu krajowym w sieci 3G. Jak podaje DT, zwiększy to zasięg amerykańskiej sieci T-Mobile 230 mln do 280 mln Amerykanów. Nie to jednak było celem niemieckiego koncernu.
Razem z AT&T chciał stworzyć lidera amerykańskiego rynku mobilnego. Sieć o 129 mln użytkowników, która zdystansuje największe obecnie Verizon Wireless (101 mln). DT miało objąć mniejszościowe udziały połączonych firm (o wartości 14 mld dolarów) i ciągnąć dalej benefity z szybko rozwijającego się amerykańskie rynku. Najbardziej konkretną korzyścią miało być jednak 25 mld dolarów w gotówce, którą DT chciało przeznaczyć na skup akcji własnych (5 mld dolarów) i na redukcję zadłużenia (13 mld dolarów). To w dosyć szybkim tempie przełożyło by się na wyniki finansowe i na notowania akcji Deutsche Telekom. Korzyści za zerwanie porozumienia są daleko mniejsze.
Wypracowana w marcu bieżącego roku transakcja
wywołała gorączkę na amerykańskim rynku. Wobec transakcji o tej skali i wartości uznały za stosowne zabrać głos różne agendy władz centralnych, organizacje konsumenckie i wreszcie rynkowi konkurenci.