Prywatni inwestorzy obecnie stanowią obecnie niewielką część wierzycieli Grecji, gdyż większość jego długu przeszła w ręce Europejskiego Banku Centralnego i innych oficjalnych instytucji – powiedział Frank Gill, analityk S&P podczas wideokonferencji z klientami jego firmy.
Chociaż rośnie presja na EBC, by zaakceptował straty na posiadanych greckich papierach dłużnych jego władze, według nieoficjalnych informacji, są podzielone w kwestii w jaki sposób bank mógłby wziąć udział w restrukturyzacji zadłużenia Grecji.
- Jeśli Grecy uzyskaliby zgodę prywatnych kredytodawców do pogodzenia się ze stratami rzędu 50 – 70 proc. dwa lata temu, wtedy mogliby osiągnąć poziom długu publicznego daleko bardziej odpowiedni do ich możliwości finansowych – mówił Gill. – Ale ponieważ obecnie tylko drobna część wierzycieli bierze udział w jego redukcji, a instytucje z sektora publicznego tylko częściowo, albo wcale, to prawdopodobnie będzie ona niewystarczająca, biorąc pod uwagę perspektywy wzrostu krajowego produktu brutto – dodał.
S&P obecnie ocenia wiarygodność kredytową Grecji na poziomie „CC", co oznacza wysokie ryzyko niewypłacalności, z perspektywą negatywną. Agencja zamierza obniżyć rating do „częściowego bankructwa, gdy grecki rząd zawrze porozumienie w sprawie wymiany obligacji. Ale tylko przejściowo. - Wkrótce potem ocena powinna zostać podwyższona, ale zapewne nadal pozostanie niska. Jej poziom zależeć będzie od tego, czy dług publiczny zmniejszy się wystarczająco w stosunku do możliwości płatniczych kraju – wyjaśnił Gill.