Przełom wieloletnich negocjacji w sprawie ustanowienia jednolitego patentu europejskiego może przynieść najbliższy szczyt Rady Europejskiej (28 – 29 czerwca). – W sprawie wspólnego patentu jest wciąż wiele wątpliwości, ale Unia nie może sobie dłużej pozwolić na brak jednolitego patentu, podczas gdy USA i Chiny takimi dysponują – podkreślała w Kopenhadze Kerstin Jorna, dyrektor ds. własności intelektualnej w Komisji Europejskiej.
W stolicy Danii wręczono w ub. tygodniu nagrody w corocznym konkursie dla europejskich wynalazców organizowanym przez Europejski Urząd Patentowy. Zarówno jego szef, jak i zwycięzcy konkursu popierają ideę jednego patentu dla całej Unii. – Jednolity patent to bardzo dobry krok. Ubieganie się o oddzielne patenty w 27 krajach Unii jest zbyt drogie i czasochłonne – mówi „Rz" profesor Josef Bille z Uniwersytetu w Heidelbergu (Niemcy), który dostał w tym roku nagrodę za wynalezienie laserowej korekcji wad wzroku. Dodaje, że nawet jego wynalazek poza USA i Japonią opatentowano tylko w kilku głównych krajach UE. – Oferując wspólny patent będziemy w stanie konkurować z USA i Azją – mówił też Benoît Battistelli, prezes Europejskiego Urzędu Patentowego, wskazując, że mimo kryzysu do jego instytucji wpłynęło w ubiegłym roku prawie 245 tys. wniosków patentowych. To najwięcej w 34-letniej historii tego urzędu. 38 proc. z nich pochodziło z 38 krajów, które podpisały Europejską Konwencję Patentową, a 62 proc. z USA i Azji.
Jednak w Polsce wspólny patent europejski budzi obawy, szczególnie mniejszych firm. Chodzi o to, że KE proponuje, aby patenty były zgłaszane aż w trzech językach: angielskim, niemieckim i francuskim, co, jak oceniają eksperci PKPP Lewiatan, niesie ze sobą niepotrzebne, wysokie koszty tłumaczeń. Organizację niepokoi też projekt ustanowienia Jednolitego Sądu Patentowego, który nie zakłada utworzenia jego polskiej filii.