Simon – monopolista miejski. Tak o swoim konkurencie żartobliwie mówi jego konkurent. Wiemy o kogo chodzi, prawda? Określenie trafne, czy jak mówi dorosła młodzież – suchar? Mnie wzruszyło niemal do łez. I od razu przyszła też myśl: o UPC ostatnio cicho.
Gdzieniegdzie tylko w mediach przewija się marka tej największej w kraju sieci kablowej. Gdzieniegdzie i głównie przy okazji potencjalnej – być może jedynej w tym roku – transakcji na rynku telekomunikacyjnym, czyli w artykułach o tym, czy i kto kupi Multimedia Polska.
Niespecjalnie głośno jest o nowych ofertach UPC, o postępach w niełatwej integracji sieci Aster (niektórzy uważają, że ciągnie się nie bez powodu; że szykowane są już schematy podpięcia do sieci abonentów Multimediów, ale ich nie widziałam), o planach inwestycyjnych. Sam patron kablówki rzadko wychyla się z korporacyjnego błękitu.
Doświadczenie uczy, że taka cisza i bezruch zwiastują burzę. Burza ta pojawić się może nagle, gdy okaże się jaką siłą dysponuje patron i ile od niego zależy. Nie zdziwiłabym się, gdyby przed gabinetem opiekuna przypadków beznadziejnych ustawiła się wkrótce pielgrzymka. Pielgrzymi od regulacji, pielgrzymi od światłowodów, pielgrzymi od inwestycji, pielgrzymi od konkurencji. Wtedy i patron może potrzebować patrona.