Dla części uczestników rynku było to sporą niespodzianką. Inwestorzy, kupując na wyścigi naszą walutę, zupełnie zlekceważyli bowiem zapowiedź nowelizacji tegorocznego budżetu i zwiększenia deficytu budżetowego o16 mld zł.

Kupujący złotego większą wagę przywiązywali do sygnałów technicznych, z których wyraźnie było widać, że międzynarodowi inwestorzy przestali już grać na osłabienie złotego i nasz pieniądz ma szanse wrócić do poziomów z wiosny.

Zapał inwestorów do kupowania złotego nie wyczerpał się aż do wieczora. Wówczas za euro płacono cenę z połowy przedziału 4,244,25zł, czyli prawie 1 proc. (4 grosze) niższą niż dzień wcześniej. Szwajcarski frank stracił0,7 proc., do niewiele powyżej3,43zł, a dolar aż1,5 proc., doprzeszło3,23zł.

Polskie obligacje nie cieszyły się aż takim wzięciem. Ich oprocentowanie zmieniło się minimalnie. Rentowność dziesięciolatek wynosiła3,91 proc., pięciolatek3,28 proc., adwulatek2,81 proc.