Coraz częściej za kawę, kanapkę czy inne drobne zakupy płacimy zbliżeniowo, czyli przykładając (a właściwie zbliżając) kartę do czytnika, bez konieczności przeciągania jej przez terminal. Płatności poniżej 50 zł nie muszą być zatwierdzane kodem PIN, nie jest też wymagany podpis klienta na wydruku z terminala. Dzięki temu płatność trwa krótko i jest bardzo wygodna zarówno dla klientów, jak i sprzedawców.
Transakcje zbliżeniowe są możliwe dzięki technologii, która wykorzystuje umieszczony w plastiku miniaturowy układ scalony oraz wbudowaną antenę radiową.
Bankowcy i przedstawiciele organizacji płatniczych zapewniają, że system jest bezpieczny.
– W codziennych sytuacjach takich jak przejazd tramwajem, zakupy w centrum handlowym czy kolacja w restauracji złamanie zabezpieczeń kart zbliżeniowych przez ich skopiowanie i dokonanie transakcji skradzionymi danymi nie jest możliwe – zapewnia MasterCard w specjalnym komunikacie.
Najbardziej niebezpiecznie jest wtedy, gdy utracimy kartę z funkcją zbliżeniową. Ktoś, kto ją ukradł lub po prostu znalazł, może w prosty sposób jej użyć. Dlatego aby ograniczyć możliwość przeprowadzenia nieuprawnionych transakcji, banki wprowadzają dodatkowe zabezpieczenia. Każda instytucja ma własne zasady weryfikacji niektórych transakcji zbliżeniowych. Wyznaczane są limity (np. liczba albo wartość transakcji w ciągu dnia), po przekroczeniu których klient jest proszony o podanie PIN przy zwykłej płatności zbliżeniowej na kwotę poniżej 50 zł.