Wszystko zaczęło się od maila. Grzegorz Piątek, młody i ambitny student mechatroniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, dostał go na firmową skrzynkę. Była to wiadomość od kolegi z pracy, który prosił o przekazanie jednego procenta podatku na rehabilitację swoich synów - Franka i Jerzyka. Chłopcy chorują na dziecięce porażenie mózgowe, obaj wymagają kosztownej rehabilitacji pod okiem fizjoterapeutów. Ich tata jednym mailem do Piątka wygrał los na loterii. Trafił bowiem nie tylko na człowieka o złotym sercu, ale też na genialnego konstruktora. Grzegorz Piątek w owym czasie studiował podyplomowo mechanikę i budowę maszyn na swojej macierzystej uczelni oraz przymierzał się do pisania pracy magisterskiej. Po konsultacji z promotorem zdecydował, że w ramach pracy dyplomowej zbuduje robota, który pomoże chorym bliźniakom ćwiczyć nogi.
Projekt był ambitny i nowatorski, a do tego miał wiele ograniczeń konstruktorskich tj. musiał być lekki (ważyć nie więcej niż 30 kg), przenośny (zmieścić się w bagażniku) i bezpieczny. Tu nie było miejsca na błędy. Takich maszyn nie produkowano dotąd w Polsce, a te zachodnie były zbyt masywne i drogie.
Największym wyzwaniem okazało się jednak wygenerowanie tak zwanego cyfrowego wzorca chodu. „Robotonogi” mają bowiem za zadanie naśladować ludzkie ruchy, jakie wykonujemy podczas chodzenia. A konkretnie ruchy 6-letnich chłopców o wzroście i wadze zbliżonej do obu małych pacjentów.
Skonstruowanie robota kosztowało Piątka dwa lata wytężonej pracy i ponad 50 tys. zł. Dlatego młody naukowiec musiał wziąć kredyt w banku, aby sfinansować projekt. Najważniejsze jednak, że się udało. Zanim w 2011 roku obronił pracę dyplomową, jego „robotonogi” trafiły do domu bliźniaków. A twórca nie wziął za nie pieniędzy od rodziców dzieci.
Zwykły bohater
Na tym historia mogłaby się skończyć. Konstruktor dopiął swego - robot działa bezbłędnie, spełnił wszystkie bazowe założenia i jest nieoceniony przy rehabilitacji chorych dzieci. Okazało się jednak, że był to dopiero początek. Wielogórski zaczął szukać finansowania, zgłaszał wynalazcę i urządzenie do licznych konkursów. Robot Piątka zaintrygował nie tylko fizjoterapeutów, lekarzy i rodziców dzieci z porażeniem mózgowym, rozszczepem kręgosłupa czy uszkodzeniami mózgu, ale zainteresowała się nim też telewizja. 28-latek trafił do programu "Zwykły Bohater" TVN i Onetu (m.in. Szymon Hołownia, Henryka Krzywonos, Ewa Drzyzga) i podbił serca Polaków. Dzięki SMS-om od poruszonych widzów wygrał konkurs i otrzymał czek na 200 tys. zł. Zamiast jechać na egzotyczne wakacje, albo kupić nowe auto, pieniądze przeznaczył na udoskonalenie swojego projektu i start biznesu (do którego namawiał go szwagier).