To nie alternatywa dla lokat

Obligacje dobra inwestycja, kiedy spodziewane są podwyżki stóp procentowych. Ale niektóre papiery są ryzykowne.

Publikacja: 03.04.2014 14:20

To nie alternatywa dla lokat

Foto: Bloomberg

Stopy procentowe ustalane przez RPP są obecnie niskie (2,5 proc.), a więc i banki oferują nisko oprocentowane lokaty. Odsetki od rocznych depozytów wynoszą średnio ok. 2,6 proc. – wynika z  danych Open Finance. Do końca roku stawki nie powinny się znacząco zmienić, ponieważ stopy, według deklaracji prezesa NBP, co najmniej do końca trzeciego kwartału pozostaną na obecnym poziomie.

– Wydaje się, że to dobry moment na rozpoczęcie inwestowania w papiery firm, o ile inwestor zna się choć trochę na finansach i jest w stanie ocenić ryzyko. Stopy procentowe pozostają na niskim poziomie, a gospodarka weszła w okres ożywienia – mówi Tomasz Lalik, dyrektor wydziału bankowości inwestycyjnej DM BDM.

Inwestorzy, którzy w tym roku chcą zarobić więcej niż na lokacie bankowej, jednocześnie nieco mniej ryzykując  niż na giełdzie, mogą sięgnąć po obligacje firm. W tego typu papiery można inwestować samodzielnie lub przez fundusze inwestycyjne. Który sposób jest lepszy? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zarówno inwestycje na własną rękę (na giełdzie), jak i przez fundusze mają zalety i wady.

Obligacje korporacyjne, ze względu na podwyższone ryzyko, nie są alternatywą dla lokat. A w taki właśnie sposób fundusze obligacji firm często były prezentowane przez dystrybutorów. Inwestycje w tego typu papiery mają ograniczony potencjał zysku (do wysokości kuponu), natomiast nie ma limitu wysokości straty. Jeśli obligacje są niezabezpieczone (np. majątkiem firmy), to strata może sięgnąć nawet ok. 100 proc. zainwestowanego kapitału.

Jak rozpoznać obligacje o najwyższym ryzyku? Ważną wskazówką jest na pewno wysokość oprocentowania danego papieru; im jest ono wyższe, tym inwestycja jest bardziej ryzykowna.

Oprocentowanie obligacji emitowanych przez firmy jest z reguły zmienne i zależy od stawki WIBOR, do której dodawana jest stała marża. Teraz sześciomiesięczny WIBOR wynosi 2,7 proc., a rentowność stosunkowo bezpiecznych papierów notowanych na giełdowym rynku Catalyst ok. 4 proc. Nieco bardziej ryzykowne są obligacje, których rentowność sięga 5–6 proc. Natomiast papiery pozwalające zarobić w ciągu roku ok. 10 proc. lub więcej są już dość mocno ryzykowne.

Przykładem bezpieczniejszych obligacji są papiery banków i dużych firm, takich jak PKN Orlen, GPW, Getin Bank itp. Z większym ryzykiem wiąże się inwestowanie w obligacje np. Kruka czy Kredyt Inkaso. Do jeszcze bardziej ryzykownych można z kolei zaliczyć papiery m.in. spółek Uboat Line czy Best.

Zdaniem części analityków indywidualny inwestor może samodzielnie stworzyć portfel obligacji firm, z którego zyski będą wyższe niż z funduszu długu korporacyjnego, i to przy podobnym ryzyku. Wynika to z rocznych opłat za zarządzanie funduszem, które pobiera TFI, a które niekorzystnie wpływają na wynik funduszu. Jednak taki portfel powinien być dobrze zróżnicowany. Poza tym inwestor powinien umieć samodzielnie oceniać ryzyko.

Fundusz obligacji korporacyjnych, którego portfel składa się z papierów o wysokim oprocentowaniu, potencjalnie osiąga bardzo dobre wyniki, ale jest ryzykowny. Przykładem takiego funduszu jest Inventum Premium (dawna Idea Premium). Fundusz ten w ciągu ostatnich 12 miesięcy zarobił aż 15 proc. Natomiast w ciągu trzech lat zanotował sporą stratę (16,5 proc.). Gdy inwestorzy zaczęli panicznie wycofywać środki, zarządzającym, ze względu na mało płynny polski rynek, trudno było sprzedać składniki portfela po cenie odzwierciedlającej jego rzeczywistą wartość. Dlatego, aby zdobyć pieniądze na wypłaty dla inwestorów, sprzedawali papiery po cenach niższych niż rynkowe. W efekcie wycena jednostek funduszu mocno spadła.

– W Polsce rynek obligacji firm dopiero raczkuje, więc potencjał jego rozwoju jest bardzo duży. Świadczy o tym dynamika wzrostu, sięgająca 30 proc. rocznie. Wartość emisji obligacji w takich państwach, jak USA czy Niemcy, przekracza połowę PKB. U nas stanowi zaledwie kilka procent – zauważa Piotr Dziura, członek zarządu Gerda Broker.

Powiedzieli dla „Rz"

Emil Szweda | analityk, założyciel serwisu obligacje.pl

Do pewnego momentu inwestowanie w obligacje korporacyjne nie wymaga specjalistycznej wiedzy. W przypadku papierów takich firm jak PKN Orlen, GPW czy BZ WBK możemy mówić o bardzo niskim ryzyku dla indywidualnego inwestora. Zysk z takich bezpiecznych obligacji będzie zbliżony do 4 proc. w skali roku. Jeśli sięgniemy po papiery związane z umiarkowanym ryzykiem (np. takich firm jak Kruk, Best czy PCC Rokita), to możemy liczyć na zysk ok. 6,5 proc. Zabawa zaczyna się wtedy, gdy ryzyko jest wyższe. Przed obniżkami stóp procentowych (półtora roku temu) dwucyfrowe oprocentowanie nie było niczym niezwykłym. Ale także dziś można kupić obligacje z oprocentowaniem ok. 10 proc. lub więcej. Sęk w tym, że wówczas przydaje się już wiedza i doświadczenie z zakresu oceny wiarygodności finansowej przedsiębiorstwa. Problemem jest też niewielka płynność na giełdzie Catalyst. Praktycznie nie ma możliwości pozbycia się obligacji firm, które przeżywają kłopoty finansowe. Z praktyki rynkowej wynika, że procesy upadłościowe trwają długo, a ich rezultaty są – jak dotąd – mizerne. Fundusze obligacji korporacyjnych mają w portfelu papiery zarówno bezpieczne, jak i bardziej ryzykowne. Sęk w tym, że w warunkach niskich stóp procentowych stała opłata za zarządzanie (np. 2 proc.) może pochłonąć nawet 30–40 proc. zysków wypracowanych przez fundusz. Dlatego nawet początkujący inwestor ma szansę zarobić więcej, inwestując samodzielnie, niż poprzez  fundusz, i to nawet wówczas, gdy nie będzie podejmował nadmiernego ryzyka.

Marek Gąd | analityk z Grupy Trinity

Samodzielne inwestowanie w obligacje korporacyjne wymaga poświęcenia czasu na monitorowanie sytuacji na tym rynku. Trzeba też umieć dobrać odpowiednie walory do portfela inwestycyjnego i śledzić informacje o podmiotach, których papiery dłużne już nabyliśmy. Potrzebna jest poza tym specjalistyczna wiedza z dziedziny finansów przedsiębiorstw, zarządzania ryzykiem i bardzo dobra znajomość specyfiki rynku obligacji. Wszystkiego tego brakuje inwestorowi bez wykształcenia finansowego i rynkowej praktyki. Z tego powodu samodzielne inwestowanie to dobry wybór tylko dla doświadczonych osób, mających czas na własne analizy. Mogą one wykorzystać zalety takiego inwestowania. Przede wszystkim parametry portfela obligacji, takie jak: stopa procentowa, ryzyko czy horyzont czasowy inwestycji, można dostosować do  indywidualnych potrzeb i oczekiwań. W zależności od tolerancji ryzyka na rynku Catalyst można zainwestować w walory pozwalające zarobić od ok. 2,5 do 15 proc. w skali roku. Alternatywą dla inwestowania we własnym zakresie jest zakup jednostek uczestnictwa lub certyfikatów inwestycyjnych funduszy obligacji. W zamian za opłatę uzależnioną od wielkości zainwestowanych środków i wyników funduszu pieniędzmi obracają profesjonalni zarządzający, zdejmując z inwestora ciężar prowadzenia czasochłonnych analiz. Dodatkową zaletą inwestowania w fundusze jest możliwość dywersyfikacji portfela, nawet wtedy gdy dysponujemy małym kapitałem.

Piotr Suchodolski | Wealth Solutions

Inwestowanie w obligacje firm na własną rękę można polecić wąskiej grupie osób posiadających spory kapitał i dobre rozeznanie na tym rynku. Rynek pierwotny jest dla drobnych inwestorów częściowo zamknięty ze względu na utrudniony dostęp do informacji o emisjach oraz z powodu wysokich wymagań kapitałowych. Częściowym rozwiązaniem tych problemów może być rynek wtórny (Catalyst). Jednak i tu inwestor indywidualny napotyka na bariery. W praktyce nie będzie w stanie skonstruować własnego portfela tak dobrze jak zarządzający funduszem. Udział pojedynczego emitenta w bezpiecznie skonstruowanym portfelu nie powinien przekraczać 2 proc. aktywów. Oznacza to konieczność podziału portfela na minimum 50 emitentów. Osobom nieposiadającym odpowiedniego przygotowania trudno będzie monitorować tak wiele inwestycji. Oprócz analizy spółek przed zakupem obligacji trzeba zrobić analizę bieżących wyników finansowych. Taka dywersyfikacja byłaby trudna do osiągnięcia również z innego powodu: wymagałoby to dużych środków do budowy portfela. Zaletą samodzielnego inwestowania w obligacje firm jest otrzymywanie odsetek w stałych przedziałach czasowych. Odsetki trafiają na konto inwestora co kwartał lub co pół roku, nawet jeśli posiadacz obligacji nie podejmuje żadnych decyzji. Tymczasem w przypadku funduszu, żeby zainkasować część zysków, trzeba złożyć zlecenie umorzenia jednostek.

Światowy rynek obligacji firm

Europejskie firmy chętnie emitują papiery dłużne

Fundusze obligacji korporacyjnych cieszą się wśród polskich inwestorów dużą popularnością. Młody i niepłynny polski rynek papierów korporacyjnych zmusza część zarządzających funduszami do szukania okazji poza Polską. Jak wygląda światowy rynek obligacji korporacyjnych? Według Analiz Online największym rynkiem papierów dłużnych firm są Stany Zjednoczone. Jednak ze względu na tempo rozwoju prym wiedzie rynek europejski oraz rynki rozwijające się. W 2000 r. łączna wartość nominalna światowego rynku obligacji high yield (papiery o wysokim dochodzie) wynosiła 292 mld dolarów, a udział USA w tym rynku –  94 proc. Natomiast na koniec 2012 r. wartość rynku przekraczała już 1,6 biliona dolarów, a udział rynku amerykańskiego sięgał już tylko 68 proc. Na europejskim rynku obligacji wysokodochodowych w ciągu ostatnich pięciu lat zadłużenie emitentów wzrosło czterokrotnie, do ponad 260 mld euro, liczba emisji zwiększyła się ze 170 do 520, a liczba emitentów niemal się podwoiła. W 2013 r. wielkość emisji wyniosła 90 mld euro, najwięcej w historii. Do tak dynamicznego rozwoju przyczynił się kryzys finansowy. Z jednej strony pogorszył sytuację kredytową wielu spółek, pozbawiając je ratingu inwestycyjnego, z drugiej zaś zwiększył zapotrzebowanie na inne niż kredyt źródła finansowania. Ogromną rolę w rozwoju rynku obligacji wysokodochodowych odgrywa też wzrost popytu na tego typu papiery. Wpływa to na spadek rentowności obligacji i zachęca kolejne spółki do emisji.

Poradnik dla początkującego inwestora

Jak złożyć zlecenie zakupu obligacji

Składając zlecenie zakupu obligacji, nie podajemy ceny papieru wyrażonej w złotych, lecz procent wartości nominalnej (wartość, od której nalicza się odsetki). Cena nominalna papierów dłużnych firm to z reguły 1000 zł, ale są też obligacje korporacyjne o nominale 100 zł oraz 10 tys. zł. Jeśli cena nominalna wynosi 1000 zł, a cena zakupu 100,1 (tzw. czysta cena), to oznacza, że zapłacimy za jeden papier 1001 zł plus narosłe do tego czasu odsetki (tzw. brudna cena). Na przykład gdy kupujemy papier za 1001 zł z oprocentowaniem nominalnym 4 proc. w skali roku, po trzech miesiącach od rozpoczęcia nowego okresu odsetkowego co ceny zostaną doliczone odsetki narosłe przez dany kwartał, czyli około 1 proc. (dokładną wartość dla danej serii obligacji znajdziemy w tablicach odsetkowych publikowanych przez GPW). Cena, którą ostatecznie zapłacimy za obligację, wyniesie więc 1001 zł plus ok. 10 zł (narosłe odsetki), czyli ok. 1011 zł. Od tej sumy zostanie pobrana prowizja maklerska w wysokości ok. 0,2 proc., zwykle nie mniej niż 3–5 zł. Przy wypłacie odsetek zostanie automatycznie odprowadzony 19-proc. podatek, dlatego najlepiej kupować papiery na początku okresu odsetkowego. Bezpieczniej jest też trzymać obligacje do ich wykupu niż aktywnie nimi handlować.Najważniejszym parametrem dla inwestora jest rentowność papieru (wynikająca zarówno z ceny rynkowej, jak i oprocentowania nominalnego). Kalkulator rentowności jest na stronach www.gpwcatalyst.pl i www.obligacje.pl.

Stopy procentowe ustalane przez RPP są obecnie niskie (2,5 proc.), a więc i banki oferują nisko oprocentowane lokaty. Odsetki od rocznych depozytów wynoszą średnio ok. 2,6 proc. – wynika z  danych Open Finance. Do końca roku stawki nie powinny się znacząco zmienić, ponieważ stopy, według deklaracji prezesa NBP, co najmniej do końca trzeciego kwartału pozostaną na obecnym poziomie.

– Wydaje się, że to dobry moment na rozpoczęcie inwestowania w papiery firm, o ile inwestor zna się choć trochę na finansach i jest w stanie ocenić ryzyko. Stopy procentowe pozostają na niskim poziomie, a gospodarka weszła w okres ożywienia – mówi Tomasz Lalik, dyrektor wydziału bankowości inwestycyjnej DM BDM.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy