Ostatnie trzy miesiące na giełdzie były bardzo nerwowe z powodu sytuacji na Ukrainie. W pierwszej połowie marca doszło do głębokich spadków. Potem pojawili się chętni na przecenione papiery. Ostatecznie bilans inwestycji trzymiesięcznych jest praktycznie zerowy. WIG zanotował kosmetyczny wzrost o 0,23 proc. Nieco lepiej radziły sobie największe spółki. Grupujący je WIG20 i WIG30 zyskały odpowiednio 1,1 oraz 1,7 proc. Liderami wzrostów wśród blue chipów były tzw. spółki defensywne, Tauron i PGE. Przez trzy miesiące na ich akcjach można było zarobić kilkanaście procent. Nieźle wypadły też koncerny paliwowe, Lotos i Orlen.
Największe zyski przyniosły jednak inwestycje typowo spekulacyjne w małe spółki o niewielkiej płynności, wyceniane grubo poniżej wartości księgowej (Mex, Mostostal Export, Fota, Mewa). Można było na nich zarobić po kilkadziesiąt procent.
Ogólnie jednak, biorąc pod uwagę zmianę indeksów, a nie pojedyncze rekordy, sytuacja była niekorzystna dla inwestorów giełdowych. Akcje tylko niespełna jednej trzeciej firm są dziś droższe niż trzy miesiące wcześniej.
Do kupowania akcji inwestorów zniechęcają niepokoje na Ukrainie oraz właśnie otwarte okno transferowe: OFE–ZUS. To, ilu Polaków pozostanie w funduszach emerytalnych, może mieć wpływ na wyceny akcji. Odpowiedź poznamy w sierpniu. Na razie nie wygląda to dobrze.
Statystycznie okres od maja do lipca nie jest korzystny dla inwestorów. W tym czasie, biorąc pod uwagę dotychczasową historię naszej giełdy, WIG zdecydowanie częściej spadał, niż rósł. Należy jednak pamiętać, że w tym okresie dla ponad trzech czwartych spółek przypada dzień ustalenia prawa do dywidendy.