Czy borykają się Panowie, tak jak większość lokali gastronomicznych w tej chwili, z brakiem kadry, z trudnościami znalezieniu pracowników?
MW: Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że nie. Jest to problem ogólnopolski dotyczący ogólnie branży gastronomicznej, ale wydaje mi się, że ze względu na pewną kulturę pracy ten problem dotyka nas w małym stopniu.
PK: Trzeba wziąć też pod uwagę oczywiście kwestie sezonowości. Jak przychodzi lato większość ludzi wyjeżdża do pracy nad morze. Gdzieś te problemy się pojawiają, ale nie w skali, która mogłaby powodować u nas palpitacje serca albo bezsenne noce.
Wracając jeszcze do cen. Nie różnicują Panowie cen w zależności od lokalizacji, czy to się opłaca?
PK: My mamy niskie ceny. Są one niskie, dlatego, że mamy tak wielu gości. Wraz ze spadkiem gości te ceny musiałyby zostać podniesione.
MŻ: Inną sprawą jest nasz duży kalendarz promocji. Nie ma takiego dnia, żeby osoba z małym budżetem nie mogła uczestniczyć w życiu naszej restauracji. Czy to są pizzę za 10 złotych we wtorek czy inne promocje. Myślę, że odnajdzie się u nas zarówno osoba, która może wydać na kolację kilkadziesiąt złotych, jak i taka, która wyda wieczorem całą pensję (śmiech).
PK: Poza tym naszym celem jest budowanie sieci, więc potrzebna jest standaryzacja wielu elementów, która dotyczy również cen. Chcemy, żeby gość, który nas odwiedza w Warszawie miał poczucie pewności, że taką samą cenę otrzyma w Krakowie i w Poznaniu.
Podejrzewam, że standaryzacja dotyczy również przedsiębiorców, którzy do Państwa dostarczają produktów biorąc pod uwagę, że to są np. świeże owoce, warzywa?
MW: Tak, ale całą logistykę mamy opanowaną, np. owoce i warzywa do naszych restauracji w Krakowie i w Poznaniu jeżdżą z Warszawy.
To jest wszystko dokładnie zorganizowane, zaplanowane i to pozwala nam na utrzymanie jednakowych cen w każdej lokalizacji.
Wiążemy się z partnerami, którzy są rzetelni, którzy operują w skali ogólnopolskiej. Są w stanie zapewnić nam dostawy z dnia na dzień, bez względu na to czy to jest północ czy południe Polski. Znają nasze wymogi, co do jakości produktów oraz zapotrzebowania ilościowe i czasowe.
A czy Panowie dopuszczają w przyszłości partnerstwo/współpracę z innymi firmami?
PK: Ten temat krąży po naszej głowie, ale wymaga jeszcze dużej pracy i przemyślenia. Jak wiadomo najtrudniejszym elementem we wszystkich projektach biznesowych jest zachowanie jakości. Chcemy stworzyć model biznesowy, który będzie nam zapewniał na pewno nie w 100 proc. ale przynajmniej w 99 proc. tę niepowtarzalność, jaką mamy w lokalach i którą możemy swobodnie kontrolować. To jest element, któremu musimy poświęcić uwagę.
A czy przewidujecie Panowie ekspansję zagraniczną?
PK: Tak, są takie plany. Nie wynika to tylko i wyłącznie z chęci ekspansji z naszej strony, ale też z sugestii gości. Często goście z zagranicy, którzy do nas przyjeżdżają, mówią że chętnie widzieliby taki projekt w swoich krajach. Bardzo podoba im się nasz model restauracji i są przekonani, że odniósłby sukces na rynkach gastronomicznych w ich krajach. Jest to dodatkowy element, który nas motywuje do ekspansji poza granice Polski
Jesteście zieloną restauracją, co więc robicie dla przyrody, dla ochrony środowiska?
MŻ: Przerzuciliśmy się na słomki ze skrobi, które są biodegradowalne. Dużo energii wkładamy w zieloną edukację, warsztaty roślinne, promocje pro-zielonych informacji. Stworzyliśmy podwórkowy ogródek w warszawskim śródmieściu. Natomiast dania projektujemy tak, aby ograniczyć marnowanie żywności w duchu “zero-waste”.
Mamy kilkunastokrotnie niższe od średniej wskaźnik marnowania żywności. Po pierwsze mamy tylu gości, że nie musimy jej wyrzucać. Z łatwością zużywamy to, co kupujemy. Po drugie w tej chwili mamy w karcie najwięcej w Polsce, bo aż 9 dań zero-waste. To są dania, w których wykorzystujemy resztki z naszej restauracji. Oczywiście nie są to resztki kuchenne natomiast są to takie rzeczy jak obierki, skórki. Właściwie wszystko jest wykorzystywane, ze skórek pomarańczowych robimy syropy, żele, skórki pomidora kandyzujemy i dodajemy do naszych lodów, podobnie jak skórki limonki czy pomarańczy.
I jesteśmy jedną z niewielu sieci restauracyjnych w Polsce, która już zrezygnowała z oleju palmowego, który jest powodem m.in. wycinku puszczy, lasów deszczowych, tropikalnych na całym świecie. Korzystamy z polskiego ekologicznego oleju rzepakowego, zgodnie z 100 letnią polską tradycją i mimo, że jest on trochę droższy nie mamy, jako firma wyrzutów sumienia.
Dziękuje za rozmowę
Anna Ogonowska-Rejer
Materiał Promocyjny