Wystawa wyrobów Wytwórni Steatyt w Muzeum Narodowym w Katowicach

Wystawy w muzeach przyczyniają się do wzrostu cen pokazywanych przedmiotów na rynku antykwarycznym.

Publikacja: 23.05.2015 18:02

450 zł kosztuje filiżanka ze spodkiem

450 zł kosztuje filiżanka ze spodkiem

Foto: Galeria Connaisseur Warszawa

W Muzeum Narodowym we Wrocławiu do 31 maja trwa wystawa wyrobów Wytwórni Ceramicznej Steatyt w Katowicach (www.mnwr.pl) ze zbiorów Tomasza i Izabeli Dziewickich. Autorką wystawy jest dr Barbara Banaś. Prywatna firma Steatyt Zygmunta Buksowicza istniała w latach 1947–1994. Krajowy rynek antykwaryczny dopiero odkrywa tę porcelanę.

Wystawa we Wrocławiu rewiduje dość powszechną opinię, że czasy PRL były szare i nijakie, dowodzi, że nawet w okresie szalejącego egalitaryzmu możliwe były manifesty indywidualizmu. Wyroby ze Steatytu wręcz onieśmielają odważną formą. Najczęściej nie nadają się do użytku, lecz tylko do patrzenia. Naczynia zwykle wyglądają tak, jakby tańczyły szalony taniec.

Sztandarowe wyroby z wytwórni Steatyt dość często zdobiły okno warszawskiej Galerii 32 położonej na Szlaku Królewskim w pobliżu Starówki. Przechodzą tamtędy tysiące turystów, ale nikt nie kupował tej porcelany. Z konieczności oferowano ją na specjalistycznych aukcjach sztuki użytkowej. A i tam nie zawsze znajdowała nabywców. Kupowana jest tylko przez kolekcjonerów, a nie do dekoracji.

Łatwiej wycenić

Czy wyroby ze Steatytu podrożeją po wystawie? – Zdecydowanie tak. Muzeum Narodowe potwierdza swoim autorytetem, że jest to coś ważnego, wartościowego. Wystawa i katalog porządkują oraz upowszechniają informacje, które wcześniej były mało znane. Projekty te są na bakier z ergonomią i uznanymi kanonami piękna, budziły przez to wątpliwości. Teraz zostały nobilitowane – komentuje Marek Sosenko, kolekcjoner i antykwariusz z Krakowa.

Katalog zawiera ponad 120 fotografii. Dzięki niemu sprzedawcy na targach staroci, w internecie i antykwariatach będą identyfikować przedmioty, które dotychczas lekceważyli, ponieważ były dla nich anonimowe. Katalog porządkuje chronologię powstawania wyrobów, podaje, jakie sygnatury stosowano w różnych okresach produkcji. Odtąd właściciele wyrobów lub ich sprzedawcy będą mogli datować posiadane przedmioty. Datowanie może mieć wpływ na cenę.

Steatyt był jedyną prywatną wytwórnią ceramiczną w PRL. Zdumiewa fakt, że w komunizmie tak długo przetrwało prywatne przedsiębiorstwo. Ambitną produkcję Buksowicz finansował dzięki masowej produkcji rzeczy chodliwych, np. Kaczorów Donaldów.

Zygmunt Buksowicz (1915–1993) przed wojną ukończył w Warszawie Technikum Ceramiczne im. Kazimierza Wielkiego. Barbara Banaś opisuje dorobek Busowicza na tle Europy, znajduje jego inspiracje, pokazuje oryginalne projekty. W sumie firma proponowała ok. 700 różnych modeli. Kolekcjonerzy mają czego szukać.

Poradnik kolekcjonera

Autorka wystawy dr Barbara Banaś od lat bada historię powojennej polskiej sztuki użytkowej, zwłaszcza wyrobów ceramicznych. Napisanie książki o Steatycie poprzedziła wieloletnimi badaniami archiwów oraz krajowego rynku antykwarycznego.

Katalog wystawy to pierwsza monografia tematu. Znajdziemy w nim wspomnienia byłych pracowników spisane specjalnie z okazji wystawy. Godne uwagi są archiwalne fotografie, na których pracownice Steatytu pozują na tle ściennej mozaiki. Podstawowym poradnikiem dla kolekcjonerów powojennej ceramiki jest książka Barbary Banaś „Polski new look. Ceramika użytkowa lat 50. i 60.". Została wydana w 2011 r. i stała się bestsellerem. Dziś jest dostępna tylko na aukcjach. Autorka podaje informacje o wyrobach ceramicznych wytwórni np. w Ćmielowie, Wałbrzychu i we Włocławku.

Wyroby Steatytu jako pierwsza wprowadzała na rynek Desa w Katowicach (www.desa.art.pl). Teraz przedmioty te pojawiają się na aukcjach Rempeksu (www.rempex.com.pl). Zdarzają się też w stołecznej Galerii Connaisseur (www.connaisseur.art.pl), która oferuje wyroby rzemiosła artystycznego głównie z XVIII w., ale także powojenne. Teraz dostępna jest np. bogato złocona filiżanka ze spodkiem (cena 450 zł).

Najwybitniejszym polskim kolekcjonerem porcelany jest Ireneusz Szarek. Robił ekspertyzy dla Wawelu. Jego kolekcję prezentował Zamek Królewski w Warszawie, co najlepiej określa jej wartość. Część zbiorów kolekcjoner sprzedał Zamkowi Królewskiemu i Muzeum Zamoyskich w Kozłówce.

Zapytałem Ireneusza Szarka, który od lat odwiedza jarmarki staroci, co sądzi o porcelanie ze Steatytu. Potraktował moje pytanie jako żart. Owszem, widuje tę porcelanę, ale nie uważa, by była warta jego uwagi.

Inny fragment zbioru Tomasza i Izabeli Dziewickich (m.in. ceramikę z różnych wytwórni, szkło, meble, plakat, wszystko z lat 1956–1975) można było oglądać w Warszawie do 20 maja w Centrum Promocji Kultury Pragi-Południe (www.cpk.art.pl).

Współorganizatorem wystawy było wydawnictwo Arkady (www.arkady.pl). Wydano katalog, do którego wstęp napisał artysta Maurycy Gomulicki, propagator kolekcjonerstwa awangardowej sztuki użytkowej z czasów PRL. Kolekcjonowanie tej sztuki stało się modne po słynnej wystawie „Szare w kolorze", którą w 2002 r. w Zachęcie zorganizowała Anda Rottenberg. Najbardziej obleganym eksponatem był tam uliczny saturator do sprzedaży wody sodowej.

Sztuka chińska

Obecnie trwa kilka wystaw ważnych dla kolekcjonerów rzemiosła artystycznego, zwłaszcza ceramiki. W Nieborowie zaprezentowano nową wersję wystawy majoliki z miejscowej wytwórni księcia Radziwiłła. W Muzeum Narodowym w Krakowie do 5 lipca trwa ciekawa wystawa chińskiego rzemiosła artystycznego, szczególnie ceramiki. Obiekty pochodzą głównie z XIX w. Ale uwaga: sztuka chińska ma tak długą i bogatą historię, że wyroby z tego okresu są uznawane na świecie za całkiem nowe.

Bezcennym komentarzem do krakowskiej wystawy, oprócz katalogu, może być wydana niedawno przez Arkady monografia „5000 lat sztuki chińskiej". Dowiadujemy się z niej, że według Chińczyków prawdziwymi zabytkami są rzeczy sprzed ok. 4000 lat przed naszą erą. Książkę czyta się jak zbiór baśni. Reprodukowano w niej setki obiektów. Wrażenie robi np. waza z terakoty zwieńczona wyobrażeniem głowy ludzkiej; pochodzi sprzed ok. 8000 r. p.n.e. Rzecz ciekawa, z tym że te najstarsze zabytki wykopano całkiem niedawno, zwykle w latach 70. XX w.

Album wydany przez Arkady w przejrzysty sposób porządkuje skomplikowaną chronologię w dziejach sztuki chińskiej. Obejmuje wszystkie dziedziny rzemiosła artystycznego. Przyda się kolekcjonerom.

Po kilku aukcjach sztuki chińskiej na naszym rynku zapowiedziano kolejną. Jesienią zorganizuje ją Sopocki Dom Aukcyjny.

W Muzeum Narodowym we Wrocławiu do 31 maja trwa wystawa wyrobów Wytwórni Ceramicznej Steatyt w Katowicach (www.mnwr.pl) ze zbiorów Tomasza i Izabeli Dziewickich. Autorką wystawy jest dr Barbara Banaś. Prywatna firma Steatyt Zygmunta Buksowicza istniała w latach 1947–1994. Krajowy rynek antykwaryczny dopiero odkrywa tę porcelanę.

Wystawa we Wrocławiu rewiduje dość powszechną opinię, że czasy PRL były szare i nijakie, dowodzi, że nawet w okresie szalejącego egalitaryzmu możliwe były manifesty indywidualizmu. Wyroby ze Steatytu wręcz onieśmielają odważną formą. Najczęściej nie nadają się do użytku, lecz tylko do patrzenia. Naczynia zwykle wyglądają tak, jakby tańczyły szalony taniec.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy