Szef rządu ma z pewnością dobrze w pamięci rok 2015 roku, kiedy pod naciskiem Niemiec ówczesny gabinet PO-PSL zaakceptował kontrowersyjny system obowiązkowych kwot imigrantów, który miał być przydzielony każdego państwu członkowskiemu.
Ta decyzja, przedstawiona jako oddanie Brukseli kluczowego elementu suwerenności narodowej, wydatnie przyczyniła się dwa miesiące później do zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych.
Czy Polska mas szansę zablokować reformę migracyjną w Radzie UE?
Teraz Donald Tusk nie chce powtórzyć tego błędu. Dlatego już w kilka minut po tym, jak Parlament Europejski niewielką większością głosów ratyfikował reformę, premier zapewnił, że „ochronimy Polskę przed mechanizmem relokacji”.
Ostatnim elementem długiego procesu wprowadzenia w życie nowego prawa ma być głosowanie w tej sprawie 29 kwietnia przez Radę UE. Zostanie wówczas zastosowany system kwalifikowanej większości głosów: przepisy będą uchwalone, jeśli opowie się za nimi przynajmniej 55 proc. państw członkowskich zamieszkałych przez co najmniej 65 proc. ludności Wspólnoty.