Nie wszyscy w UE chcą, by Ukraina została kandydatem na członka Unii

Ukraina płaci krwią za swoje europejskie aspiracje. UE spiera się, czy je oficjalnie uznać i przyznać temu krajowi status kandydata.

Publikacja: 14.06.2022 21:00

Prezydent Wołodymyr Zełenski usłyszał w weekend od goszczącej w Kijowie szefowej Komisji Europejskie

Prezydent Wołodymyr Zełenski usłyszał w weekend od goszczącej w Kijowie szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, że popiera ona status kandydata dla Ukrainy

Foto: AFP

W najbliższy piątek Komisja Europejska wyda opinię w sprawie wniosków Ukrainy, Gruzji i Mołdawii o przyznanie statusu kandydata. Wiadomo, że Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, jest zwolenniczką decyzji pozytywnej, jeśli chodzi o Ukrainę. Żeby zademonstrować swoje poparcie dla aspiracji tego kraju, Niemka pojechała w ostatni weekend do Kijowa, po raz drugi od wybuchu wojny.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: KE zarekomenduje przyznanie Ukrainie statusu kandydata do UE

Zdecydowanie za jak najszybszym wciąganiem Ukrainy w orbitę europejskich wpływów jest także Parlament Europejski. Od nich zależy bardzo wiele: to Komisja musi ocenić wniosek Ukrainy i bez jej pozytywnej rekomendacji nie ma mowy o dalszej dyskusji. Parlament z kolei zapewnia cały czas polityczne wsparcie dla Kijowa. Ale ostatecznie decyzja, czy taki status przyznać, czy nie, należy do państw członkowskich. Szefowie państw i rządów zbiorą się w Brukseli 23 i 24 czerwca i muszą być jednomyślni. Na razie ciągle są różnice zdań.

Niechętni

– Do rozpoczęcia szczytu zostało jeszcze kilka dni, jest czas na szukanie porozumienia. Na razie kilka państw wciąż ma problem – mówi „Rzeczpospolitej” Harry Nedelcu z think tanku Rasmussen Global. W tym gronie są tradycyjnie niechętne rozszerzaniu UE Francja i Holandia, ale także Szwecja czy nawet Hiszpania i Portugalia. Ciągle niezdecydowane są także Niemcy. Argumenty przeciw słychać różne.

– Portugalia uważa, że to przeciwskuteczne: po co obiecywać perspektywę członkostwa, skoro potem przez długi czas nie da się jej zrealizować i to przyniesie Ukrainie tylko rozczarowanie. Holandia podkreśla brak przygotowania Ukrainy i dwóch pozostałych krajów. Są i inne kraje, gdzie rozszerzenie w ogóle nie jest popularne – mówi Michael Leigh, ekspert think tanku GMF, a w przeszłości dyrektor generalny ds. rozszerzenia w Komisji Europejskiej. Według niego do tej niechęci przyczynia się także sytuacja w Polsce i na Węgrzech, gdzie od lat następuje systematyczna erozja praworządności, co zniechęca do przyjmowania kolejnych krajów z Europy Wschodniej. Bo jest zaprzeczeniem lansowanej lata temu tezy, że członkostwo w Unii Europejskiej automatycznie zakotwicza kraj w systemie unijnych wartości. Wreszcie sytuacja w Ukrainie jest wyjątkowa: to kraj w stanie wojny. Nigdy w przeszłości UE nie rozpoczynała negocjacji rozszerzeniowych w takim kontekście.

Francja, Holandia, Szwecja, Hiszpania, Portugalia oraz Niemcy wciąż nie są zdecydowane co do tego, czy Ukraina powinna zostać kandydatem na członka UE

Wśród przeciwników otwarcia się na Ukrainę słychać argumenty, że w praktyce status kandydata nic nie da temu krajowi. – On bez statusu kandydata ma znacznie więcej niż kraje kandydackie: dostawy broni, wielką pomoc finansową, bezcłowy dostęp do unijnego rynku dla ukraińskich tworów, a w przyszłości dziesiątki miliardów euro na odbudowę kraju. Co więcej dałby im status kandydata? – mówi nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata kraju przeciwnego oficjalnemu uznawaniu już teraz ukraińskich aspiracji.

Ale eksperci podkreślają, że ta decyzja miałaby nie tylko znaczenie symboliczne. – Ona oznaczałaby, że Ukraina jest w pełni uznana za członka europejskiej rodziny. To są ludzie, którzy płacą krwią za europejskie aspiracje – mówi Harry Nedelcu. Przyznaje, że status kandydata nie oznacza członkostwa i mogą minąć dekady, zanim dojdzie do rozszerzenia UE na Wschód. – Ale ważna jest polityczna wiadomość, że mają ścieżkę do członkostwa. W sytuacji, gdy droga do NATO jest na razie zamknięta, taka decyzja dawałaby gwarancje bezpieczeństwa Ukrainie. Bo w przyszłości UE będzie miała interes, żeby ta wojna nie wybuchła na nowo – uważa ekspert. Ponadto, ważne są konsekwencje praktyczne. Ukrainę czekają wielkie reformy instytucjonalne, w tym walka z korupcją. Status kandydata oznaczałby, że tego procesu będą pilnowali brukselscy urzędnicy i Ukraina będzie systematycznie rozliczana z postępów w tej dziedzinie przez unijnych specjalistów.

Wizja i wyobraźnia

Wniosek Ukrainy zmusza UE do kreatywności. Zastosowanie klasycznej procedury kandydackiej nie byłoby możliwe dla kraju w stanie wojny, dlatego słychać apele o mniej legalistyczne podejście.

– Tutaj potrzebna jest decyzja geopolityczna, ale przecież UE do takiej roli aspiruje. Nie można stosować klasycznej procedury, potrzebna jest polityczna wizja i wyobraźnia – uważa Michael Leigh. Takiego geopolitycznego rozwiązania szuka się teraz intensywnie w Brukseli, w porozumieniu ze stolicami państwa UE. Słychać o decyzji pozytywnej, połączonej z dodatkowymi warunkami: czy to do zrealizowania jeszcze przed formalnym przyznaniem tego statusu, czy później. Wiadomo, że cokolwiek innego niż status kandydata będzie stanowiło ogromne rozczarowanie dla Kijowa.

W najbliższy piątek Komisja Europejska wyda opinię w sprawie wniosków Ukrainy, Gruzji i Mołdawii o przyznanie statusu kandydata. Wiadomo, że Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, jest zwolenniczką decyzji pozytywnej, jeśli chodzi o Ukrainę. Żeby zademonstrować swoje poparcie dla aspiracji tego kraju, Niemka pojechała w ostatni weekend do Kijowa, po raz drugi od wybuchu wojny.

Zdecydowanie za jak najszybszym wciąganiem Ukrainy w orbitę europejskich wpływów jest także Parlament Europejski. Od nich zależy bardzo wiele: to Komisja musi ocenić wniosek Ukrainy i bez jej pozytywnej rekomendacji nie ma mowy o dalszej dyskusji. Parlament z kolei zapewnia cały czas polityczne wsparcie dla Kijowa. Ale ostatecznie decyzja, czy taki status przyznać, czy nie, należy do państw członkowskich. Szefowie państw i rządów zbiorą się w Brukseli 23 i 24 czerwca i muszą być jednomyślni. Na razie ciągle są różnice zdań.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Cameron jak Duda. Proponuje, by kraje NATO wydawały więcej niż 2 proc. PKB na armie
Dyplomacja
Joe Biden po raz pierwszy publicznie grozi Izraelowi wstrzymaniem dostaw broni
Dyplomacja
MSZ odcina się od sędziego Tomasza Szmydta. "Wypowiedział narodowość"
Dyplomacja
Litwa nie wyklucza wysłania swoich żołnierzy na Ukrainę
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Dyplomacja
Żołnierz USA aresztowany w Rosji. Jest decyzja sądu w jego sprawie