Trwający w Europie kryzys odcisnął swoje piętno na możliwościach pomocowych krajów rozwiniętych. W 2011 r. państwa zrzeszone w Komitecie Pomocy Rozwojowej OECD (DAC) przekazały łącznie krajom rozwijającym się 133,5 mld dol., co odpowiada 0,31 proc. ich łącznego dochodu narodowego. W porównaniu z 2010 r. jest to spadek o 2,7 proc.
Największą zmianę na minus zanotowała Grecja. Wielkość pomocy prorozwojowej udzielonej przez Ateny spadła w ujęciu rok do roku o 39,3 proc. Na drugim miejscu od końca uplasowali się borykający się z rekordowym bezrobociem Hiszpanie. W 2011 r. przekazali oni wsparcie o 32,7 proc. mniejsze, niż w 2010 r. Lepiej wygląda sytuacja pozostałych krajów z tzw. grupy PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania). Wielkość pomocy udzielonej przez Lizbonę spadła w badanym okresie o 3 proc. W tym samym okresie Dublin ściął zagraniczną pomoc dla najbiedniejszych o 3,1 proc. Co się tyczy Włochów to tutaj sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. W 2011 r. Rzym zanotował skok wartości pomocy o 33 proc. Na taką zmianę miały wpływ głównie dwa czynniki. Pierwszy to Arabska Wiosna. Wojna domowa w Libii doprowadziła do masowych ucieczek obywateli tego kraju, którzy bardzo często za główny swój cel obierali pobliskie włoskie wyspy. Masowa migracja i związane z nią koszty, które musiał pokryć Rzym, znacząco wpłynęły na wynik Włoch. Drugim czynnikiem były umorzenia zobowiązań.
Wśród krajów starej piętnastki Unii Europejskiej, oprócz Włochów, tylko Niemcy i Szwecja zwiększyły swoje zaangażowanie w pomoc międzynarodową. Sztokholm zwiększył swoje zaangażowanie o 10,5 proc., a Berlin o 5,9 proc.
- Zapaść stanowi dla nas źródło zmartwienia, przychodzi w momencie, kiedy kraje rozwijające się
najbardziej potrzebują pomocy, kiedy na zasadzie efektu domina dotarł do nich światowy kryzys - Angel Gurria, powiedział sekretarz generalny OECD.