Jeszcze nikt w zarządzie Bumaru nie mówi o wycofywaniu się z umowy, na dostawy 204 WZT-3 za 275 mln dolarów ale jest pewne, że Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy nie mają szans na dostarczenie w tym roku do Indii pierwszych kilkudziesięciu pojazdów. Związkowcy z czołgowych Łabęd – głównego wykonawcy WZT 3 twierdzą, że już w maju firma przerwała realizacje umów z poddostawcami komponentów. W zeszłym tygodniu konieczność renegocjacji kontraktu z Hindusami potwierdził podczas forum ekonomicznego w Katowicach Krzysztof Krystowski nowy prezes grupy Bumar.
Wiceszef holdingu, Mariusz Andrzejczak dodaje iż zarząd sprawdza opłacalność eksportowej umowy, która od początku budziła wątpliwości. – Nie mogę sobie wyobrazić sytuacji w której podjęlibyśmy się eksportu WZT-3 ze stratą dla firmy – mówi Andrzejczak.
W kilka tygodni po podpisaniu styczniowego kontraktu, m. in. z powodu nierealistycznych zobowiązań zaciągniętych w Indiach, wymieniony został niemal cały zarząd Bumaru z prezesem Edwardem E. Nowakiem na czele.
Ostatecznie rada nadzorcza zbrojeniowej grupy, jeszcze w trakcie wymiany jej kierownictwa, zatwierdziła indyjski kontrakt. Jednak zamieszanie spowodowane roszadami na szczytach zbrojeniowego koncernu i brak indyjskiej akredytywy ( bankowego potwierdzenia finansowania zamówienia przez BEML) spowodowały opóźnienia już na starcie realizacji niezwykle ambitnej umowy, która zakładała wykonanie dostaw w ciągu zaledwie trzech lat.
Jak się dowiedziała „Rz", nowy zarząd Bumaru jest zainteresowany utrzymaniem kontraktu, jednak w poprawionym, realistycznym kształcie. Chciałby pilnie renegocjować umowę, jednak dostęp do partnerów z BEML-a jest obecnie zamknięty. Szef tej korporacji pozostaje w areszcie domowym w związku z podejrzeniami korupcyjnymi związanymi z innymi kontraktami zbrojeniowymi w Indiach i dochodzeniem prowadzonym przez rządowe służby w New Delhi.