"Kontrolowane urzędy skarbowe nie nadużywały uprawnień do przedłużania czasu trwania kontroli. Postępowania podatkowe były wszczynane w ustawowym terminie i – z nielicznymi wyjątkami – prowadzone bez zbędnej zwłoki, pomimo przekroczenia ustawowego terminu. Podatnikom zapewniono czynny udział w postępowaniach. Urzędy skarbowe działały z poszanowaniem interesów podatników decydując o wykonaniu decyzji wymierzających podatek" - napisano w opublikowanym w sobotę raporcie NIK.
NIK zwraca uwagę, że w celu poprawy jakości obsługi podatników w urzędach skarbowych wprowadzano zmiany organizacyjne, organizowano szkolenia dla pracowników. Poza tym Ministerstwo Finansów oraz organy podatkowe, które zostały objęte kontrolą NIK prowadziły działania informacyjne i edukacyjne, które miały ułatwić podatnikom rozliczenia, a co za tym idzie zwiększyć zaufanie obywateli do aparatu skarbowego.
"Cieszymy się z dobrych recenzji NIK i silnych stron administracji podatkowej. Słabe strony będziemy poprawiali. Temu będzie służyła nowa ustawa o administracji podatkowej i nowa organizacja Biura Krajowej Informacji Podatkowej, jako wydzielonego urzędu z Izby Skarbowej i ich specjalizacji w określonych podatkach. Wdrożymy program poprawy jakości orzecznictwa w Urzędzie Skarbowym i Izbie Skarbowej" - skomentował dla PAP w sobotę wyniki raportu wiceminister finansów Jacek Kapica.
Mimo pozytywnej oceny, NIK podkreśliła, że wciąż jednak istnieją obszary, które wymagają poprawek. NIK zwraca m.in. uwagę na przewlekłość postępowań odwoławczych. W połowie badanych izb skarbowych część postępowań była prowadzona opieszale. Ustawa przewiduje, że czas trwania takiego postepowania powinien wynieść 2 miesiące. Tymczasem miały miejsce tak skrajne przypadki, jak np. w Łodzi, gdzie podatnik na wynik postępowania musiał czekać prawie 4 lata, a w Zielonej Górze - ponad 5 lat.
Jak zaznaczono w raporcie, nieterminowo odpowiedzi na pytania izb skarbowych udzielał nawet minister finansów. "W prawie 55 proc. przypadków minister udzielał odpowiedzi po 3 miesiącach, a w skrajnych przypadkach i po kilku latach, co świadczy, że i urzędnicy Ministerstwa Finansów mieli wątpliwości, jak dane zagadnienie powinno być rozstrzygnięte" - czytamy.