Wydatki budżetu państwa w 2017 r. mają sięgnąć 383,4 mld zł, czyli o 4 proc. więcej niż plan na ten rok. To dużo, ale Ministerstwo Finansów chwali się, że w relacji do PKB wydatki mają spadać, co wymaga pewnych oszczędności.
Kogo zatem PIS w swoim pierwszym autorskim projekcie budżetu chce dopieszczać, a kogo traktuje trochę po macoszemu? „Rzeczpospolita" przyjrzała się dokładanym liczbom, które resort finansów upublicznił w piątek wieczorem.
Rządowe priorytety
W tej pierwszej kategorii mieści się oczywiście wsparcie polskich rodzin. Sam program Rodzina 500+ pochłonie o 5,5 mld zł więcej niż w tym roku (w sumie będzie to 22,9 mld zł). Do tego PiS utrzymuje zapowiedziany już przez poprzedników wzrost wysokości świadczeń rodzinnych i kryteriów dochodowych dla tych świadczeń, co kosztować będzie o 1,35 mld zł więcej niż w tym roku.
Być może w końcu rozrusza się budowa infrastruktury transportowej, bo plany mówią o wzroście wydatków na ten cel aż o 2,2 mld zł. Przede wszystkim zyskać ma program budowy autostrad – 1,3 mld zł więcej, a także Krajowy Program Kolejowy – 0,7 mld zł więcej. Zyska też Ministerstwo Obrony Narodowej, które będzie dysponować kwotą o 1,4 mld zł większą (5 proc.). Co ciekawe, dodatkowe pieniądze mają być przeznaczone nie na inwestycje, ale na zwiększenie uposażeń i wynagrodzeń żołnierzy (w sumie wzrost o ok. 490 mln zł), większe wydatki bieżące wojska (o ok. 540 mln zł) oraz zakup samolotów dla VIP-ów. To ostatnie ma ogółem kosztować 1,7 mld zł, choć w przyszłym roku pochłonie 200 mln zł.
Na wzrost płac liczyć też mogą nauczyciele, policjanci, a także urzędnicy. O ile jednak żołnierze dostaną podwyżki o ok. 4,5 proc., o tyle reszta strefy budżetowej – o ok. 1,3 proc., czyli tyle, ile wynosi inflacja. Warto tu też zwrócić uwagę, że budżet bierze na siebie tylko część kosztów, bo podwyżki dla nauczycieli obciążają budżety samorządów.