Prawie połowa przebadanych konsumentów uważa, że marki nie powinny się angażować w spory światopoglądowe związane ze społecznością LGBTQ+. Z badania agencji mediowej Wavemaker, o którego wynikach napisały Wirtualne Media, wynika, że 45 proc. polskich internautów jest raczej lub zdecydowanie przeciwnych wspieraniu przez firmy i ich marki parad równości i działalności społeczności LGBTQ+. 29 procent przebadanych Polaków jest obojętna w temacie, a aż 26 procent popiera zaangażowanie marek w takie sprawy.
Skala zarówno sprzeciwu, jak i poparcia może trochę wyjaśniać tak popularność nawoływań do bojkotu konkretnych marek (np. Netfliksa) za wspieranie tęczowych aktywistów, jak i chęć z jaką marki angażują się w działalność społeczności LGBTQ+. Zaangażowanie marek popiera więcej kobiet niż mężczyzn (31 proc. kobiet jest na tak lub raczej tak, podczas gdy panów tylko 20 proc.) i nie jest to specjalnie zależne od wieku czy miejsca zamieszkania.
Przy pytaniu o to, czy firmy powinny się w ogóle angażować w kwestie światopoglądowe czy raczej zachować neutralność odpowiedzi wyglądają trochę inaczej – prawie 60 proc. badanych konsumentów uważa, że firmy powinny być neutralne, a tylko 12 proc. wyraźnie oczekuje od firm, że będą się opowiadać po którejś stronie sporu. Konsumenci podejrzewają, że marki angażują się z powodów czysto marketingowych, można więc wysnuć wniosek, że nie ufają w czyste intencje firm.
Wśród marek najmocniej kojarzonych ze wspieraniem społeczności LGBTQ+ są Google, MTV, Netflix, Levi's, Vouge, H&M, Apple, Microsoft, Discovery czy Ben&Jerry. Niektóre marki są w zasadzie niezależne od tego co sądzą o ich zaangażowaniu konsumenci – ciężko sobie wyobrazić skuteczność bojkotu Google czy Microsoftu. Są jednak i takie, które, jak twierdzi prezes Wavemaker Pawel Gala, zyskują na zaangażowaniu we wspieranie LGBTQ+. Jako przykład wymieniany jest tu Ben&Jerry.
Badanie metodą wywiadów internetowych przeprowadzone zostało w czerwcu 2019 roku wśród 1 tys. internautów. Warto pamiętać, że badania opinii wśród internautów mogą być obciążone większym błędem statystycznym niż klasyczne badania opinii publicznej.