Dawni właściciele gruntów mogli się o nie ubiegać, bo planowana rozbudowa lotniska nie rozpoczęła się w ciągu siedmiu lat od wywłaszczenia. Obecnie wykup tych samych gruntów kosztowałby miasto dodatkowe 15 – 18 mln zł.
– Miasto, jeden z udziałowców wrocławskiego portu, stwierdziło, że tereny, na których port miał się rozbudowywać, należą do niego i przekaże je na potrzeby lotniska – mówi Zbigniew Salek, były wiceprezes portu wrocławskiego. – Jednak kiedy w lipcu zeszłego roku wystąpiliśmy o pozwolenie na budowę, okazało się, że sprawy własności gruntu nie są uregulowane, bo upomnieli się o niego byli właściciele.
Projekt budowlany jest, gdyby nie problemy z gruntami, władze portu do rozbudowy przystąpiłyby w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Pieniądze na inwestycje zarezerwowano: ok. 80 mln zł w budżetach miasta i regionu oraz ok. 50 mln euro w ramach dotacji unijnych. Budowa miała potrwać mniej więcej dwa lata.
Teraz niewykluczone, że całą procedurę wywłaszczeniową trzeba będzie powtarzać. Może to potrwać nawet trzy lata, czyli rozbudowa lotniska zakończyłaby się z końcem 2012 roku – po ME w piłce nożnej.
Port może również odkupić nieruchomość lub zamienić się z jej właścicielem, co mogłoby przyspieszyć formalności. –Na wykupienie nieruchomości lotnisk nie stać – mówi Tomasz Klosowski, wiceprezes portu gdańskiego. – Poza tym za grunty wywłaszczone płaci gmina, a koszty wykupu ponoszą spółki zarządzające portami.