– Obowiązujące od nowego roku podwyżki wkalkulowaliśmy w prognozowane wyniki finansowe. Trudno myśleć o kolejnym wzroście płac – mówi Zbigniew Madej, rzecznik największej spółki Kompanii Węglowej, gdzie wczoraj rada nadzorcza rozmawiała ze związkowcami o podwyżkach.
Spółka m.in. podniosła ceny surowca dla energetyki o ok. 11 proc. i wyliczyła, że dzięki temu może podnieść pensje. – Gdybyśmy mieli kolejne roszczenia, węgiel znów musiałby zdrożeć – przyznaje Madej. A to groziłoby kolejną podwyżką cen energii, której aż 55 proc. pochodzi z węgla kamiennego. W niektórych elektrowniach od początku roku energia zdrożała dwukrotnie.
Związkowcy zapewniają, że do rozmów nie chcą siadać od razu. – Poczekamy na pierwsze półrocze, wtedy wyniki są adekwatne do sytuacji firmy – mówi Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników. – W sobotę jedziemy do Słowenii spotkać się z innymi związkami, od których wiemy, że w UE górnik zarabia 3 tys. euro.
– Po pierwszym półroczu, badając wyniki finansowe, siądziemy do rozmów z załogą, zgodnie z tym, co obiecaliśmy w grudniu – przyznaje Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Pod koniec roku związkowcy wynegocjowali tam ok.
8 proc. podwyżki, a zarząd obiecał, że jeśli będą dobre wyniki, to w połowie roku można rozmawiać o podwyżce do 15 proc., której domagali się wcześniej górnicy. – Średnie płace są u nas najwyższe i rosną od czterech lat średnio o 8 proc. – zauważa Zagórowski.