– Biorąc pod uwagę najpopularniejsze kierunki wakacyjne, najwyższe dopłaty pobieramy od osób lecących do Egiptu i na Wyspy Kanaryjskie, ok. 200 zł od osoby – mówi Piotr Henicz, członek zarządu biura podróży Itaka. Dopłaty paliwowe w tym biurze wahają się od 90 do 220 zł od osoby. – Są one i tak dużo niższe niż wzrost kosztów przelotu, które my musimy pokryć – zaznacza.
Henicz przedstawia proste wyliczenie: średni koszt przelotu w obie strony do krajów basenu Morza Śródziemnego w momencie przygotowywania katalogów wynosił ok. 1200 zł, z czego paliwo stanowiło ok. 30 – 35 proc. Od tamtego czasu ceny surowca podwoiły się. Oznacza to, że obecnie średnia cena przelotu to ok. 1600 zł. – Część kosztów możemy wziąć na siebie dzięki mocniejszej złotówce – wyjaśnia Henicz. Dodaje, że firmy rozliczają się z przewoźnikami po wykonaniu usługi, natomiast cena dla klienta musi pozostać niezmieniona na 20 dni przed rozpoczęciem imprezy. Biuro Ecco Holiday ujawnia szczegółowe dane, o ile wzrosły jego obciążenia wobec linii lotniczych. – Przewoźnicy za przelot do Egiptu żądają od nas do 75 dol. więcej, na Kretę do 57 dol., do Tunezji do 48 dol., a na Teneryfę do 134 dol. Ale część tych kosztów bierzemy na siebie – mówi Aleksandra Olechnowicz, dyrektor ds. marketingu i PR w Ecco Holiday. – Nasi klienci muszą dopłacić od 80 do 90 zł od osoby – dodaje. Wyjątkiem są osoby, które dokonały rezerwacji w grudniu.
Na pobieranie dopłaty paliwowej od klientów, którzy wykupili wczasy z wyprzedzeniem, nie zdecydowało się Exim Tours. – Wzrost kosztów przelotu praktycznie zjadł naszą marżę na tych wycieczkach. Ale to tylko ok. 15 proc. naszej oferty, zarobimy na pozostałych 85 proc. – wyjaśnia Piotr Łabędowicz, dyrektor marketingu w Exim Tours. Tygodniową wycieczkę na lipiec do Egiptu można było kupić w styczniu za 1500 zł. Klienci, którzy wtedy się na to zdecydowali, nie zostali obciążeni dodatkowymi opłatami. Ale ci, którzy kupują teraz, muszą za nią zapłacić nawet 2 tys. zł.
– Chcemy promować wcześniejsze rezerwacje. W związku z tym, że jako jedni z nielicznych nie podnieśliśmy dla tych klientów cen, liczymy na duży sukces w przyszłym roku – podkreśla Łabędowicz.
Na większe wydatki powinni się przygotować ci, którzy egzotyczne wycieczki planują także zimą. Piotr Łabędowicz ocenia, że w związku ze wzrostem cen paliw takie kierunki jak Kuba, Dominikana czy Wenezuela mogą być droższe nawet o 500 – 600 zł niż rok wcześniej.