O klimatyzacji warto pamiętać przy zakupie samochodu, bo np. Hyundai Getz w najtańszej wersji kosztuje 34 tysiące zł, zaś firmowa klimatyzacja 3,5 tys. zł, czyli ok. 10 proc. ceny auta. Podobnie jest u Fiata, który dla bazowej wersji Punto 1,2 kosztującej 39 tysięcy złotych oferuje klimatyzację za 4 tysiące złotych, czy też w Skodzie, gdzie taka półautomatyczna instalacja dla najtańszej odmiany Classic 1,2 to wydatek 4,5 tys. zł, a jako dodatek otrzymuje się chłodzenie schowków oraz komputer pokładowy.

Aby klimatyzacja działała prawidłowo, konieczne jest nie tylko uzupełnienie środka chłodzącego, ale dbanie również o sprawność całego systemu. – Ze względu na różne warunki eksploatacji samochodu i częstotliwość korzystania z klimatyzacji powinniśmy to robić nie rzadziej niż co trzy lata – wyjaśnia Piotr Kowalski, kierownik serwisu Ford OMC Motors w Warszawie. – Roczny ubytek czynnika chłodniczego ze szczelnej instalacji dochodzi do 15 proc., a gdy w układzie krąży połowa wymaganej ilości czynnika, klimatyzator samochodowy traci aż 75 proc. swej wydajności chłodzenia powietrza – dodaje.

Przed każdym sezonem należy wymieniać filtry stosowane w układzie wentylacji, którym wędruje także chłodzone w klimatyzatorze powietrze. Oznaką, że trzeba to zrobić, są zaparowane szyby. W trosce o własne zdrowie czyszczeniu należy poddawać system klimatyzacji. – Wilgoć kondensująca się na parowniku tworzy razem z brudem i kurzem podłoże dla grzybów, bakterii i roztoczy – podkreśla P. Kowalski. – Wraz ze strumieniem powietrza trafiają one do wnętrza pojazdu i mogą być przyczyną niedyspozycji oraz wywoływać reakcje alergiczne. Dodatkowo mikroorganizmy mogą powodować nieświeży zapach i pogarszać wydajność klimatyzacji. Przyjmuje się, że czyszczenie urządzenia powinniśmy przeprowadzać co około 30–40 tys. km – podkreśla Piotr Kowalski. Regułą jest, że im mniejsze miasto, tym ceny związane z obsługą klimatyzacji są niższe. O ile w warszawskim Ford OMC Motors uzupełnienie klimatyzacji wraz z kontrolą szczelności i dezynfekcją kosztuje 350 złotych, o tyle w Krakowie już tylko 288 zł, a w Bielsku–Białej cena spada nawet do 260 złotych.

Zamontowanie jej w samochodzie używanym jest kosztowne, a bywa nawet niemożliwe. Przeszkody mogą pojawić się z prozaicznego powodu braku miejsca dla np. sprężarki, chłodnicy, skraplacza lub przewodów, jeśli producent nie przewidział ich montażu w danej wersji. W większości modeli miejsce na komponenty jest, ale sam montaż bywa kosztowny. Tak jest np. w przypadku aut Suzuki. Bez problemów i z gwarancją skutecznego współdziałania z silnikiem zamontować można klimatyzację w modelach Ignis, Liana, Jimny i Swift. W przypadku popularnego swifta z silnikiem 1.2 (bo ten występował bez klimatyzacji) koszt zestawu to około 5500 złotych, w tym 800 zł montaż. W przypadku czteroletniego ignisa to jedna czwarta ceny samochodu. – Montaż klimatyzacji w kilkuletnim samochodzie osobowym uważam za zupełnie nieuzasadniony ekonomicznie – ocenia Grzegorz Ucisko, doradca techniczny w serwisie Euro Car Kraków. – Zamiast wydać 4–5 tys. złotych na system, lepiej wymienić samochód na wersję z tego samego rocznika, ale z klimatyzacją – dodaje.

O tym, że klimatyzacja przydatna jest w pracy, może świadczyć np. duże zainteresowanie jej montażem w samochodach użytkowych z drugiej ręki. – Najczęściej montujemy klimatyzację w kilkuletnich nissanach pick-up (D-22) – informuje Krzysztof Wagner, kierownik serwisu Japan Motors w Bielsku-Białej. Koszt nie jest niski, bo wynosi 9,3 tys. złotych (w tym 1000 zł za montaż). Ponieważ samochody te służą często po kilkanaście lat, właściciele decydują się na ten wydatek. Podobnie z Mitsubishi L-200, gdzie wersje single cab i king cab (dwudrzwiowe) nie są oferowane z klimatyzacją. Całkowity koszt montażu w serwisie to w tym przypadku 7 tys. złotych – uważa K. Wagner.