Od przyszłego roku 300, a docelowo 1200 fotoradarów zrobi zdjęcia samochodom przekraczającym dozwoloną prędkość. Cyfrowe fotografie zostaną przesyłane do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, w którym komputer automatycznie rozpozna numery rejestracyjne samochodów. Maszyna sama wyśle do właściciela pojazdu mandat. W razie braku wskazania kierowcy za wykroczenie odpowie właściciel auta. Sprawca naruszenia może dobrowolnie poddać się karze, dzięki czemu zapłaci mniejszy o 10 – 15 procent mandat, a państwo zmniejszy koszty administracyjne. Wysokość kary będzie zależała od miejsca popełnienia wykroczenia.
Taki jest pomysł, nad którym pracuje Sejm i który ma wejść w życie jeszcze w tym roku. Główny inspektor transportu drogowego Tomasz Połeć, który jest odpowiedzialny za wdrożenie centrum, podkreśla, że będzie ono działało sprawniej od obecnego systemu. – Groźniejsze dla bezpieczeństwa ruchu drogowego jest przekroczenie limitu prędkości o np. 30 km/h na terenie zabudowanym niż na autostradzie – tłumaczy Połeć. Prawdopodobnie znikną też punkty karne za przekraczanie dopuszczalnej prędkości. – Nawet przy obecnym cenniku pirat, który zapłaci kilka mandatów zebranych w jednym przejeździe, odczuje dolegliwość kary – zapewnia inspektor Połeć. Płacić będą także cudzoziemcy, a uchylający się trafią do bazy danych, a ich auto w razie kontroli przez policję, ITD lub celników zostanie zatrzymane do momentu spłaty długu.
Nadmierna prędkość jest przyczyną co trzeciego wypadku, a w pozostałych miała wpływ na ich skutki. Inspektor Połeć wskazuje na badania Komendy Głównej Policji z pierwszej połowy 2007 roku. W 360 punktach kontrolnych, w których zamontowane zostały maszty z fotoradarami, liczba wypadków w porównaniu z pierwszą połową 2006 roku spadła o 19 procent, liczba osób rannych też o 19 procent, ofiar śmiertelnych aż o 36 procent. Natomiast na wszystkich drogach w Polsce w 2007 roku liczba ofiar wzrosła znacznie w porównaniu z 2006 rokiem. We Francji, gdzie automatyczny system nadzoru ruchu wdrożono w całym kraju, liczba ofiar w 2006 roku spadła do 4603 osób w porównaniu z 8162 osobami w 2001 roku.
Polski rząd jest popychany do działania przez Unię Europejską, która w 2000 roku założyła zmniejszenie we wszystkich krajach członkowskich liczby ofiar wypadków drogowych do 2010 roku o połowę – do 20 tys. osób. W Polsce od kilku lat na drogach ginie każdego roku 5 – 6 tys. osób. Według UE w 2010 roku nie powinno być ich więcej niż 3 tys. W 2005 roku UE przekazała na Centrum Automatycznego Nadzoru Ruchu 210 mln zł pod warunkiem, że do końca 2008 roku te pieniądze zostaną wykorzystane.
Przed wszystkimi fotoradarami pojawią się ostrzeżenia. – Chodzi o zmniejszenie prędkości na najbardziej niebezpiecznych odcinkach, a nie o nabijanie państwowej kasy – mówi Połeć. Wyjaśnia także, że centrum utrzyma się z wpłat mandatów, a nadwyżki zostaną przekazane na modernizację dróg. Wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki obiecuje, że jeszcze w tym roku wspólnie z drogowcami przystąpi do przeglądu ograniczeń prędkości i urealni je – podniesie tam, gdzie są absurdalnie niskie.