Takie zapewnienie usłyszał wczoraj premier Donald Tusk, gdy zadzwonił do przewodniczącego KE José Barroso. Jak pisaliśmy we wtorkowej „Rz”, Komisja ostatecznie zgodzi się na polski postulat wydłużenia czasu przygotowania programów restrukturyzacyjnych.

Na razie oficjalnie tego nie potwierdza, bo decyzja zapadnie na dzisiejszym posiedzeniu KE. – Komisja dołoży wszelkich wysiłków, by znaleźć konstruktywne i efektywne rozwiązanie w celu zapewnienia długoterminowej rentowności stoczni – powiedział tylko Johannes Laitenberger, rzecznik KE. Nieoficjalnie jednak źródła w KE podają, że przedłużenie będzie. Do 12 września Polska będzie musiała przesłać nowe plany, do 30 września wprowadzić je w życie.

Premier Tusk był zadowolony z rozmowy z Barroso i potwierdził, że dostaniemy więcej czasu. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że do września nie będzie łatwo. – Komisja widzi, że wkładamy wysiłek w proces restrukturyzacyjny. Nie usłyszałem jednak od Barroso słów „good job”. Na to jest jeszcze za wcześnie – powiedział premier.

Przedłużenie terminu przesłania planów dotyczy formalnie stoczni Gdynia i Szczecińskiej, bo Gdańsk już wcześniej dostał czas do września. Komisja przypomina, że programy restrukturyzacji muszą wskazywać konkretnych prywatnych inwestorów, którzy kupią oba zakłady. W planach musi się też znaleźć realna obietnica redukcji mocy produkcyjnych (to kompensata dla konkurentów poszkodowanych wskutek wieloletniego nielegalnego wspierania polskich zakładów), dane o wystarczającym wkładzie własnym inwestora, a także perspektywa uczynienia stoczni rentownymi bez konieczności ich dotowania w przyszłości.

kosztowałaby budżet upadłość stoczni Gdynia i Szczecińskiej