Z wnioskiem do Trybunału wystąpiło 59 ukraińskich deputowanych z bloku premier Julii Tymoszenko. Chcą wiedzieć, czy zgodny z prawem jest dekret prezydenta Wiktora Juszczenki z 22 maja br. Dotyczy on zmiany kierunku transportu ropy.
Rosyjskie koncerny wykorzystują rurociąg do eksportu 9 mln ton ropy rocznie w kierunku Odessy. Prezydent chce, by ropa azerska, trafiająca do portu w Odessie, była tłoczona rurociągiem najpierw do rafinerii ukraińskich, a następnie do Polski, gdy tylko powstanie odcinek z Brodów do granicy.
Możliwość korzystania z ropociągu zagwarantował rosyjskim firmom poprzedni prezydent Ukrainy Leonid Kuczma. – Podpisując w 2003 r. dekret w tej sprawie, Kuczma chciał zmobilizować stronę polską do szybszych działań – mówi „Rz” Ołeksandr Todijczuk, były szef UkrTransNafty, zarządzającej ukraińskimi ropociągami. – Dziś z europejskim kierunkiem rury zwlekać nie możemy, bo powstają alternatywne drogi dostaw surowców energetycznych omijające Ukrainę. Jego zdaniem orzeczenie Trybunału nie zagrozi planom przesyłu ropy rurociągu w kierunku Polski.
Inicjatorzy wniosku chcą również, by Trybunał ustalił, kto na Ukrainie odpowiada za strategię energetyczną. – Prezydent może podpisywać w tej sprawie dekrety, ale to rząd podejmuje decyzję i wdraża tę strategię w życie – twierdzi w rozmowie z „Rz” doradca Tymoszenko Ołeksandr Hudyma.
Formalnie spór o kierunek transportu ropy rurociągiem Odessa – Brody nie ma znaczenia dla przygotowań do budowy jego przedłużenia do Polski. Spółka z udziałem firm z obu krajów oraz Azerbejdżanu, Gruzji, Litwy pracuje nad biznes–planem i studium wykonalności. Dopiero po wybudowaniu odcinka do Polski trzeba będzie odwrócić kierunek transportu ropy. A zakończenie prac zaplanowano na 2011 r. Koszty wstępnie szacuje się na 450 mln dolarów.