Pomoc publiczna dla Gdańska i Gdyni ma wynieść 835 mln zł. Znane są już także szczegóły dotyczące podwyższenia kapitału zakładowego tych stoczni. – Minimalny wkład własny inwestora ma być nie mniejszy niż 320 mln euro, w tym w Gdyni ma wynieść co najmniej 200 mln euro – powiedział w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad. Przy obecnym kursie euro byłoby to odpowiednio ok. 1,1 mld i 680 mln zł. O gdyński zakład zabiega ukraińska spółka ISD Polska. Zamierza połączyć go z należącą już do niej stocznią w Gdańsku.
Szczecin, którym zainteresowany jest Mostostal Chojnice, ma otrzymać ok. 400 mln zł. Pieniądze mają być wypłacone po to, aby inwestor mógł uruchomić kolejne środki na inwestycje. Dodatkowo Mostostal ma podnieść kapitał zakładowy szczecińskiego zakładu o 242 mln zł.
Na konta stoczni nie trafi jednak ani jedna złotówka, jeżeli na przyznanie pomocy nie zgodzi się Komisja Europejska. Na ostateczne plany restrukturyzacji Gdańska, Gdyni i Szczecina Bruksela czeka do 12 września. – Inwestorzy zapewniają, że złożą programy w terminie – poinformował minister Grad. Plany zostały już wstępnie ocenione przez KE.
Jeżeli unijni urzędnicy odrzucą propozycje inwestorów i resortu skarbu, stocznie będą musiały nie tylko zapomnieć o dodatkowej pomocy, ale także zwrócić przyznane im wcześniej pieniądze. Komisja szacuje, że dotychczasowa pomoc publiczna wyniosła 12 mld zł.
Starania czynione w Brukseli nie oznaczają, że resort nie bierze pod uwagę ogłoszenia przez stocznie upadłości. Jeżeli do tego dojdzie, w pierwszej kolejności pieniądze otrzymają zatrudnieni w nich pracownicy. Jest ich ok. 4 tysięcy. Skutki upadłości może odczuć także ok. 14 tys. osób z branż związanych z przemysłem stoczniowym.