Tonę tego metalu sprzedawano w piątek w transakcjach trzymiesięcznych po 3,665 dol. Spadek cen złota hamuje już tylko silny dolar, a jeszcze niedawno było odwrotnie.

To nie są już zwykłe trudne czasy, kiedy złoto i inne metale szlachetne wydawały się bezpieczną lokatą. Teraz żadna lokata nie jest dostatecznie bezpieczna. A lokowanie pieniędzy w metale, kiedy światowej gospodarce grozi recesja, graniczy z szaleństwem. Sam fakt, że zmniejszenie przez OPEC produkcji ropy nie powstrzymało spadku jej cen, oznacza, iż czeka nas kolejny tydzień zawirowań. Już siódmy z kolei.

Uncję złota można było kupić w piątek za 684,90 dol. Zdaniem dilerów w najbliższych dniach złoto dalej będzie tanieć, bo inwestorzy pozbywają się ryzykownych lokat. Złoto, przy coraz mocniejszym dolarze, zaczęło nagle być postrzegane jako ryzykowne. W tej chwili na rynku króluje gotówka.

Prawdziwa jatka miała miejsce na rynku metali przemysłowych. Kontrakty trzymiesięczne na miedź staniały aż o 20 proc. Fatalne informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości nie sugerują, by przyszły tydzień przyniósł jakiekolwiek odbicie. Nie należy też liczyć, że nawet po kolejnym 20-proc. spadku pojawią się fundusze spekulacyjne, które zechcą pograć na spadkach. Na horyzoncie nie ma po prostu żadnych dobrych wiadomości. Trudno też oczekiwać, że podczas kończącego się w sobotę szczytu UE – Azja w Pekinie podjęta zostanie jakaś decyzja, która zelektryzuje rynki.

Miedź pociągnęła za sobą ceny aluminium, a wiadomo, że i w przyszłości, nawet nie tylko tej najbliższej, na ten metal popyt spadnie dramatycznie, bo światowa motoryzacja również pogrąża się w kryzysie. Tonę aluminium za 1960 dol. ostatni raz można było kupić dokładnie trzy lata temu. Wielką presją na ceny tego metalu są i będą gwałtownie zwiększające się zapasy na LME. Słabe prognozy dotyczą też niklu, cynku i ołowiu.