Kiedy szef Forda Alan Mulally ujawnił plany sprzedaży Volvo, Szwedzi uznali to za najgorszy z możliwych scenariuszy. – Ford składa Volvo w ofierze – stwierdził dziennik „Dagens Nyheter” – by otrzymać razem z GM i Chryslerem pomoc od państwa. W opinii Szwedów Ford nie ma nabywcy na markę i chciałby, by Volvo szukało chętnego na własną rękę. To może zaś potrwać miesiące, zahamuje też i tak słabą sprzedaż. Mimo to szwedzka minister gospodarki Maud Olofsson zapowiedziała niedawno, że państwo nie zamierza ratować Volvo, obejmując jego udziały.
– Posiadanie tej gałęzi przemysłu nie jest rządowym pomysłem na biznes – komentowała. Jednak według wczorajszych informacji rząd zapowiedział przedstawienie pakietu wsparcia dla przemysłu samochodowego. Pozwoli on m.in. na przyznawanie kredytów dla przedsiębiorstw ze względu na „polityczne realia”.
Szwedzi uderzają też w kasandryczne tony, gdy mówią o Saabie. Jego szef Jan ?ke Jonsson uważa jednak, że tutejsze media nadinterpretują pakiet oszczędnościowy GM, który koncern przedstawił amerykańskiemu kongresowi. Tymczasem szef finansowy GM powiedział wyraźnie, że nowa strategia koncernu implikuje również sprzedaż szwedzkiej firmy.
Jonsson jest pełen nadziei i poszukuje partnerów do nowych projektów. Jeśli przejęliby koszty produkcji lub jej część, mogliby otrzymać udziały w Saabie. Jonsson sądzi, że środki na bieżącą działalność zapewnią kredyty od państwa.
Obie marki tracą udziały w rynku już od pewnego czasu. Sprzedaż aut Volvo w Europie spadła o 31,6 proc. w październiku w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, Saaba zaś o 27, 7 proc. Dalsze prognozy są równie fatalne.