Uczestnicy piątkowego spotkania w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. R. Łazarskiego w Warszawie zastanawiali się, czy sytuacja gospodarcza na świecie sprzyja naszemu wejściu do strefy euro. Prof. Stanisław Gomułka przedstawił wiele zagrożeń na drodze do wspólnej waluty, m.in. potrzebę konsensusu politycznego. Jego zdaniem kluczowe jest jednak, który z zarysowanych scenariuszy dla Polski się zrealizuje.

[wyimek]2012 rok narastają wątpliwości ekspertów związane z proponowaną przez rząd datą przyjęcia euro [/wyimek]

– Jeżeli będzie to wariant optymistyczny, czyli utrzymanie wzrostu PKB na poziomie 3 – 4 proc., to nie powinno być problemów ze spełnieniem kryteriów z Maastricht – mówił. Jeżeli wzrost będzie poniżej 2 proc., może się okazać, że lepiej poczekać z przyjęciem euro do lat 2014 – 2015.

Zdaniem prof. Jerzego Osiatyńskiego przed wejściem do strefy euro trzeba zreformować politykę fiskalną, bo w obecnym stanie nie będzie ona mogła zwalczać impulsów inflacyjnych po przyjęciu nowej waluty. Według niego warto rozważyć odsunięcie przyjęcia euro i zgodę na nieco wyższy deficyt, by przeprowadzić niezbędne reformy.

Uczestnicy konferencji zgadzali się, że aby odnieść korzyści z euro, reformy muszą być kontynuowane. – Bez refom do strefy euro nie ma po co wchodzić. Z drugiej strony wspólna waluta może być katalizatorem reform. Euro jest walutą międzynarodową i ułatwi nam wymianę handlową – mówił Cezary Wójcik, do niedawna szef Biura Integracji ze Strefą Euro w NBP.