– Przygotowania do budowy rurociągu łączącego Norwegię z Danią i Szwecją – czyli projektu Skanled – przebiegają zgodnie z harmonogramem – zapewnia wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński. W ciągu kilku tygodni firmy zainteresowane inwestycją (m. in. PGNiG i niemiecki
E. ON) zdecydują, czy utworzą specjalną spółkę, która poprowadzi budowę i zorganizuje jej finansowanie, czy też każdy z uczestników konsorcjum – proporcjonalnie do swoich udziałów – sam zadba o pieniądze. – Chcemy, by na początku kwietnia władze norweskie mogły otrzymać wniosek w sprawie budowy gazociągu – mówi wiceprezes Dudzński. Po uzyskaniu zgody – jesienią – konsorcjum może zdecydować o budowie.
Rurociąg ma kosztować ok. 1,6 mld dolarów, zatem jeśli uczestnicy konsorcjum będą proporcjonalnie pokrywać koszty budowy, PGNiG czekają wydatki w wysokości ok. 240 mln dol. Zarząd spółki zapewnia, że nie będzie problemów ze zdobyciem tej kwoty.
Projekt Skanled jest dla Polski elementem jednego z kluczowych projektów dywersyfikacyjnych. Przynajmniej połowa norweskiego gazu, jaki ma trafić nowym rurociągiem do Danii, zostanie bowiem dalej przesłana do Polski – w tym celu z duńskiego Rodvig zostanie poprowadzona rura na polskie Wybrzeże. PGNiG chce, by płynęło nią 2,5 – 3 mld m sześc. gazu rocznie. To ok. 18 proc. obecnego zapotrzebowania naszego kraju.
Z inwestycji skorzystają też Szwedzi (trafiać do nich będzie ok. 1,7 mld m sześc. gazu rocznie). Inwestują w projekt, mimo że w ich kraju energia z gazu przegrywa konkurencję z energią elektryczną i odnawialną. – W przeszłości zainteresowanie naszych przedsiębiorstw gazem dostarczanym z Norwegii wydawało się większe. Teraz jest małe – mówi „Rz” prof. Tomas Kaberger, dyrektor generalny Szwedzkiej Agencji Energetycznej. Mimo to realizacja projektu wydaje się niezagrożona. Szwedzki rząd chce obniżyć ceny gazu, mieszając go z dużo tańszym biogazem.