Jak dowiedziała się „Rz”, na 27 kwietnia zaplanowano radę nadzorczą spółki EuRoPol Gaz, w której głównymi udziałowcami są PGNiG i Gazprom. Właśnie przed formalnym posiedzeniem rady może zostać podpisana umowa na zakup rosyjskiego gazu. Ma ona zastąpić kontrakt, jaki PGNiG miał ze spółką RosUkrEnergo, która od początku roku nie dostarcza polskiej firmie surowca – do końca roku przez Ukrainę miało do nas trafić 2,5 mld m sześc.
Współwłaścicielem firmy RosUkrEnergo jest Gazprom i choć jego szefowie wielokrotnie obiecywali, że przejmą jej zobowiązania wobec Polski, to do tej pory tego nie zrobili. Formalnie PGNiG i Gazprom uzgodniły warunki nowej umowy (zastępującej tę z RUE) już kilka tygodni temu, ale na tym się skończyło, a gaz nie popłynął. Być może interwencja polskiego premiera i jego rozmowa z Władimirem Putinem skłoniła stronę rosyjską do podpisania umowy z PGNiG.
Wcześniej strona rosyjska sugerowała, że dodatkowa umowa powinna zostać zawarta przy okazji renegocjacji wieloletniego kontraktu, jaki od 1993 r. wiąże PGNiG i Gazprom. Dla Polski byłaby to niekorzystna sytuacja, bo nie wiadomo, jak długo trwałyby te rozmowy, a bez dodatkowych rosyjskich dostaw zimą w Polsce mogłoby zabraknąć gazu. Poza tym PGNiG musi już w maju zacząć napełniać magazyny przed kolejnym sezonem zimowym. Szanse na to da podpisanie umowy 27 kwietnia i szybkie rozpoczęcie przez Gazprom dostaw przez terytorium Ukrainy.
Umowa ta rozwiąże jednak tylko problem tegorocznego importu. Nadal otwarta pozostaje kwestia dodatkowych dostaw w ciągu kolejnych czterech – pięciu lat. Gazprom w ramach wieloletniego kontraktu ma sprzedawać Polsce ok. 8 mld m sześc. rocznie, ale do zamknięcia krajowego bilansu potrzeba będzie ok. 2 mld m sześc. więcej. Jeszcze w zeszłym roku, gdy RosUkrEnergo istniała i miała gaz, PGNiG mógł liczyć na przedłużenie umowy z tą firmą.
Ale od stycznia, gdy się okazało, że ma zostać zlikwidowana, a gaz przejął narodowy koncern ukraiński Naftohaz, stało się jasne, że konieczne są dodatkowe negocjacje ze stroną rosyjską. Gazprom, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji PGNiG, zaproponował zmiany w wieloletnim kontrakcie. Ale rozmowy w tej sprawie jeszcze nawet się nie rozpoczęły. Nie ma też terminu spotkania przedstawicieli rządów obu państw, bo główny kontrakt jest elementem porozumienia międzyrządowego.