W piątek po południu zarówno Orlen, jak i Lotos podniosły ceny paliwa. Najbardziej zdrożała benzyna – o 7 – 9 groszy na litrze. W PKN, który jest największym producentem paliwa w kraju, za 1000 litrów najpopularniejszej Eurosuper 95 trzeba zapłacić 3258 zł (netto) – tak drogo w tym roku jeszcze nie było, a obecne ceny są porównywalne z tymi z połowy października ubiegłego roku.

Po uwzględnieniu innych podwyżek z ostatnich dni okazuje się, że benzyna kosztuje teraz w Polsce o ok. 18 groszy na litrze więcej niż 1 maja. Kierowcy mają więc powody do obaw, bo skutki wzrostu na rynku hurtowym znajdą odzwierciedlenie na stacjach już w najbliższych dniach. Olej napędowy także drożeje, ale mniej. Sytuacja na polskim rynku wynika z tego, co dzieje się na giełdach światowych. Notowania ropy wzrosły do 58 dolarów za baryłkę. A według niektórych ekspertów będą jeszcze wyższe.

W USA zbliża się sezon urlopowy i związane z nim masowe wyjazdy samochodami na wakacje. W tym roku Amerykanie z pewnością w większej mierze zadowolą się urlopem w kraju. Ale jeśli zostanie przekroczona psychologiczna bariera 60 dol., to wielu inwestorów na rynku surowców może zacząć realizować zyski.

Lepsze prognozy gospodarcze to mniejszy popyt na złoto. Mało jest więc prawdopodobny w najbliższym czasie rajd cenowy, jaki mieliśmy w tym tygodniu. Złoto nadal będzie kosztować ok. 900 dol. za uncję i wzrost do 920 dol. jest wątpliwy.