Jak dowiedziała się "Rz", władze rosyjskiego koncernu nie podpisały jeszcze umowy z Polską, nie zatwierdziła też jego Rada Dyrektorów, zatem umowa na dodatkowe dostawy - ponad miliarda m sześc. gazu dla Polski - pozostaje tylko na papierze. I to pomimo, że władze PGNiG załatwiły wszystkie niezbędne formalności związane z tym dokumentem i uzyskały nawet zgodę Ministra Skarbu. Rosyjski koncern nie wywiązał się więc z obietnicy, jaką jego szefowie dali w czasie rozmów w Moskwie 8 maja. Gaz miał popłynąć od razu po zatwierdzeniu umowy z PGNiG, co miała po stronie rosyjskiej nastąpić w ciągu kilku dni.
A to oznacza, że znów opóźnia się proces napełniania magazynów przed sezonem zimowym. PGNiG powinien to zacząć robić już w kwietniu. Ale nie może, bo nie ma na ten cel paliwa. Wszystko z powodu spółki RosUkrEnergo, z którą polska firma ma umowę na zakup 2,3 mld m sześc. gazu w tym roku. Te ukraińsko rosyjski pośrednik, należący w połowie do Gazpromu, został pozbawiony gazu i od początku roku nie wywiązuje się z umowy z Polską. Natomiast rosyjski potentat - pomimo licznych obietnic - nie chce przejąć zobowiązań RosUkrEnergo.
Uzgodnienia poczynione w Moskwie 8 maja, dawały szansę na przynajmniej częściowe uniknięcie problemów zaopatrzeniem tej zimy. Magazyny mogą pomieścić 1,3 mld m sześc. paliwa. Szefowie PGNiG przyznali, że nawet jeśli Gazprom zacznie pompować dodatkowy gaz, to i tak jeszcze do zamknięcia krajowego bilansu brakuje ok. 400-500 mln m sześc.
Polska jest więc w wyjątkowo trudnym położeniu, a każdy tydzień zwłoki opóźnia napełnianie magazynów.
Skoro Gazprom nie zatwierdził umowy z PGNiG i nie zaczął dodatkowych dostaw, to niemożliwe są polsko-rosyjskie rozmowy o innych kwestiach dotyczących wieloletniej umowy gazowej. Wiceminister gospodarki Joanna Strzelec - Łobodzińska po powrocie z Moskwy 8 maja zapowiadała, że właśnie dziś czyli 18 maja mogą odbyć się takie dwustronne negocjacje. - Tym samym perspektywa podpisania porozumienia rządowego również jest niedługa - przekonywała wiceminister Strzelec-Łobodzińska.