Dziś w Polsce działa 30 kopalń węgla kamiennego. Większość skupiają śląskie spółki węglowe – Kompania Węglowa (15), Katowicki Holding Węglowy (cztery, ale jako Katowicka Grupa Kapitałowa z kopalnią Kazimierz-Juliusz – pieć), Jastrzębska Spółka Węglowa (sześć) oraz Południowy Koncern Węglowy z grupy Tauron (dwie). Samodzielne są pierwsza polska giełdowa kopalnia Lubelski Węgiel Bogdanka oraz Siltech – pierwsza polska prywatna kopalnia, powstała na bazie nieczynnego zakładu Jadwiga. Co ciekawe, więcej czynnych kopalń działało w Polsce np. w 1913 r. – aż 48.
W II połowie XIX w. polskie górnictwo zdominowało górnictwo węgla kamiennego. W latach 1882 – 1913 zatrudnienie w nim wzrosło z 43 do 150 tys. osób. Po II wojnie światowej to właśnie ta branża zdominowała polski przemysł. Do lat 70. XX w. w ok. 50 zakładach wydobywano nawet 200 mln ton surowca rocznie (dziś to niespełna 90 mln ton).
Jednak to właśnie wtedy świat zaczął odchodzić od węgla. Nacisk na ekologię, emisję CO2, zieloną energię, ale i uwierzenie w możliwości atomu sprawiły, że ceny węgla zaczęły na świecie spadać, jego wydobycie stało się nieopłacalne, a kopalnie – np. w Wielkiej Brytanii czy Niemczech – z czasem zaczęto zamykać. Ale nie w Polsce. Tu zawód górnika dzięki epoce gierkowskiej zawsze był tym najważniejszym. Do 1992 r. bez względu na ceny rynkowe dopłacano do produkcji węgla.
W latach 90. za czasów rządu Jerzego Buzka rozpoczęła się restrukturyzacja górnictwa. W latach 1990 – 2002 wydobycie węgla kamiennego zmniejszyło się o połowę, zamknięto ok. 20 kopalń, zwolniono ok. 300 tys. osób (teraz w górnictwie węgla kamiennego pracuje ok. 120 tys. ludzi). Uchwalono Górniczy Pakiet Socjalny, na mocy którego odchodzący z pracy górnicy dostawali kilkudziesięciotysięczne odprawy (podobnie jak niedawno zwalniani stoczniowcy) – nawet do 20-krotności pensji.
Jednak takie działania nie rozwiązały do końca problemów społecznych i gospodarczych. Co prawda w 2008 r. cały sektor w końcu osiągnął wynik dodatni, jednak np. powstała jakieś sześć lat temu Kompania Węglowa boryka się z zadłużeniem nieistniejących spółek węglowych – ma do spłaty jeszcze około 1 mld zł. Dlatego przy przychodach rzędu 10 mld zł zarobiła w 2009 r. ok. 25 mln zł.