– Jak umiesz liczyć, licz na siebie – tak, zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka, reaguje większość krajów UE na apele o solidarność energetyczną. Wczoraj do Brukseli zjechali ministrowie państw UE odpowiedzialni za energię. Z wypowiedzi Pawlaka wynika, że nie ma większości za wzmocnieniem projektu rozporządzenia, które przedstawiła Komisja Europejska.
Przypomnijmy – projekt przewidywał uruchomienie mechanizmu solidarności, czyli skłonienie innych do dzielenia się nadwyżkami, gdy zagrożonych jest 10 proc. dostaw gazu. Polscy eurodeputowani walczą – na razie skutecznie – o wzmocnienie zapisu i stwierdzenie, że wystarczy zakłócenie dostaw już do jednego kraju UE.
Na to nie będzie prawdopodobnie zgody rządów, które na równi z PE decydują o kształcie nowej legislacji. Ale, zdaniem Pawlaka, nie widać też niebezpieczeństwa osłabienia progu 10 proc. – Może byłyby takie próby, gdyby nie rosyjsko-ukraiński kryzys gazowy z początku roku – powiedział wicepremier.
[wyimek]50 procent zużywanego w Unii gazu jest z importu, z tego prawie jedna trzecia to surowiec rosyjski[/wyimek]
Polska chciałaby, aby energetyczna solidarność dawała się realizować w praktyce. W tym celu w rozporządzeniu powinny być zapisane zasady kompensacji, czyli to, ile firmy zasilające gazem kraj w kryzysie dostaną za to pieniędzy. To motywowałoby kraje gorzej przygotowane do budowania magazynów gazu.