Pismo z taką informacją członkowie „S” wysłali do wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. A to dlatego, że pierwsze w tym roku posiedzenie zespołu (w którym z założenia bierze udział ktoś z jego resortu, bo nadzoruje górnictwo, szefowie spółek węglowych i związki), zaplanowano na przełomie stycznia i lutego.
Zdaniem związkowców zespół górniczy „nie jest już forum, którego uczestnicy wspólnie dążą do rozwiązywania problemów. Pracodawcy i strona rządowa wykorzystują to forum wyłącznie do uprawiania gry pozorów, do udawanej troski o bezpieczeństwo socjalne górników. Zespół stał się wyłącznie fasadą, która ma zasłaniać przed opinią publiczną brak dialogu społecznego, lekceważenie problemów socjalnych pracowników branży i programową wręcz niechęć do wysłuchania argumentów strony związkowej” – napisali członkowie „S”.
Dodatkowo zaznaczyli, że argumentem przemawiającym za opuszczeniem zespołu jest fakt zmian strategii dla górnictwa bez konsultacji społecznych w tej strategii zapisanych. chodzi o ostatnie ustalenia podczas obrad w Warszawie, gdy w zapisach dotyczących Bogdanki przeforsowano możliwość jej całkowitej prywatyzacji, choć wcześniej strategia wyraźnie mówiła, że pakiety kontrolne polskich kopalń węgla kamiennego pozostaną w rękach państwa.
Zdaniem górników tak łatwa zmiana zapisów dotyczących bogdanki może poskutkować podobną zmianą prawa w odniesieniu do prywatyzacji śląskich kopalń – a tam na całkowitą prywatyzację zgody nie ma.
Z informacji "Rz" wynika, że nie tylko "S" może opuścić górniczy zespół trójstronny. - W czwartek mamy prezydium i zadecydujemy, czy i nasz związek nie wyjdzie z zespołu - powiedział "Rz" Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Po ostatnich obradach wysłaliśmy nasze postulaty do resortu gospodarki. Nadal nie mamy odpowiedzi, a od tego uzależniamy dalsze postępowanie - dodał.