W kryzysie czynsze zanurkowały. A i tak nie ma chętnych na ponad milion metrów kwadratowych powierzchni magazynowej w Polsce.

Największy gracz na krajowym logistycznym rynku – ProLogis, który ma w Polsce ponad 2,1 mln mkw. magazynów – szuka klientów na 400 tys. m w pełni wyposażonych hal – przyznał wczoraj w Warszawie Ben Bannatyne, szef firmy na Europę Środkową i Wschodnią. Inni wielcy magazynierzy obecni na krajowym rynku – Panattoni, Segro, AIG/Lincoln czy Europolis – mają podobne problemy.

Amerykański ProLogis, który dysponuje 44 mln mkw. pow. magazynowej w 18 krajach i oferuje usługi 4,5 tys. klientów, w całej Europie wstrzymuje inwestycje, a w naszym regionie coraz pilniej chce sprzedać grunty. Na razie jedyną nadzieją na ożywienie branży magazynowej jest współpraca z handlem detalicznym: ruszyły budowy hipermarketów w największych miastach. Nikt nie wie jednak, czy to trwała tendencja, która pozwoli globalnym magazynierom na przetrwanie do lepszych czasów.

Na razie ProLogis, który jest właścicielem co trzeciego wielkiego magazynu wybudowanego w centrach logistycznych w kraju, musiał zwolnić połowę pracowników. Dziś do obsługi zautomatyzowanych kompleksów logistycznych, m.in. pod Warszawą, Szczecinem, Wrocławiem czy na Śląsku, wystarcza 88 osób.

Jak podaje firma doradcza CB Richard Ellis, w 2009 r. załamanie popytu ze strony największych operatorów logistycznych – np. obsługujących przemysł motoryzacyjny i inne pogrążone przez kryzys dziedziny gospodarki – doprowadziło do głębokiej stagnacji na rynku usług magazynowych. – Wolne powierzchnie w centrach logistycznych przekroczyły milion metrów kw. na ok. 6 mln mkw. magazynów w kraju – ocenia Joanna Mroczek, dyrektor działu badań i doradztwa w CB. I dodaje, że tak korzystnych stawek – które spadły nawet do ok. 2 euro za metr kw. wynajmowanej powierzchni – dawno nie było.