Potężne auto, które dla europejskich urzędników jest właściwie ciężarówką, przez lata uchodziło w USA za samochód stworzony dla prawdziwych mężczyzn i … gwiazd Hollywoodu. Arnold Schwarzenegger, obecny gubernator Kalifornii, tak bardzo zakochał się w tym wozie, że – jak donosi „Washington Post” – osobiście ubłagał menedżerów AM General, by sprzedali mu cywilną wersję wówczas jeszcze tylko wojskowego auta. Potem kupił kilka sztuk tych samochodów i to właśnie w nich prowadził swoją kampanię przedwyborczą.
Z kolei dla ekologów był to synonim paliwożernego smoka, którego konstruktorzy kompletnie zapomnieli o potrzebach planety. Nie można ich jednak o to winić. Auto zostało bowiem wymyślone w 1979 r. na zamówienie armii amerykańskiej jako pojazd do jazdy w najróżniejszych warunkach terenowych. Nosił wówczas nazwę Humvee – od HMMWV, czyli High Mobility Multipurpose Wheeled Vehicle. Zanim został zaakceptowany, żołnierze przejechali prototypami 600 tys. mil po bezdrożach, pustyniach i w błocie. Auto musiało też być w stanie pokonać głębokie przeszkody wodne. W końcu w 1985 r. humvee trafiły do seryjnej produkcji, a sławę zyskały podczas wojny w Zatoce Perskiej. Dziś zresztą też można je zobaczyć w akcji zarówno w Iraku, jak i w Afganistanie.
Na rynku cywilnym – jako hummery – auta pojawiły się w 1992 r. Sześć lat później AM General sprzedała prawa do marki General Motors. I właśnie koncern z Detroit przemianował nazwę oryginalnego auta na hummera H1. Na rynku pojawiła się również wersja H2 z silnikiem o pojemności 6 litrów i mocy 316 KM (H1 ma pojemność 6,6 litra). Sprzedaż skoczyła jednak ostro do góry dopiero, gdy General Motors wprowadził dużo mniejszą wersję H3 z silnikiem o pojemności 3,5 litra i mocy 220 KM. Dzięki temu w 2006 r. salony dilerów opuściła rekordowa liczba 71 524 egzemplarzy.
– To rewelacyjna zabawka. Świetnie wygląda i prowadzi się niczym Cadillaca na wysokich kołach. Ma tylko jedną wadę… bardzo wolno przyspiesza. Ale za to gdziekolwiek pojedziesz, to zawsze oglądają się za tobą wszystkie dziewczyny – śmieje się Henry z Arlington. I choć przekonuje, że jego H3 pali nie więcej niż 12 – 14 litrów na 100 kilometrów (w przeliczeniu na europejskie miary), to posiadacze trzytonowej wersji H2 i ponad 3,5-tonowej H1 nie mogą już się pochwalić takim spalaniem.
Gdy więc w 2008 r. ceny paliwa poszybowały ostro do góry, popyt na hummery mocno stopniał. W erze „zielonych” samochodów hybrydowych coraz mniej gwiazd chce się zaś pokazywać w terenowym potworze. Jak donoszą amerykańskie media, nawet Schwarzenegger – obecnie znany miłośnik idei ekologicznych – zaczął krytycznie spoglądać na spalanie swoich hummerów. Trzy z czterech samochodów tej marki zostało więc przerobionych tak, by mogły używać alternatywnego paliw. – Gubernator wierzy, że hummer to wspaniały samochód, który po prostu musi być ponownie wprowadzony do produkcji z bardziej ekologicznym silnikiem – powiedział agencji AP Aaron McLear, rzecznik Schwarzeneggera.