— W przeciwieństwie do przewoźników, porty lotnicze mają ograniczone możliwości by w nagłych wypadkach ograniczyć koszty — mówi Angela Gittens, Dyrektor Generalna ACI (Airports Council International). Jak dodała koszty utrzymania wysokiej jakości infrastruktury lotniskowej zapewniającej gwarantującej bezpieczeństwo w porcie, są z definicji wysokie. — Kiedy samoloty zostały uziemione przez pył wulkaniczny, linie lotnicze traciły na braku pasażerów, ale też ponosiły mniejsze koszty związane z bieżącą działalnością. Władze portów lotniczych nie obniżyły kosztów — infrastruktura była utrzymywana w pełnej gotowości, pracownicy były na swoich miejscach — dodała Gittens.
Światowe lotniska inwestują obecnie ok. 40 mld dolarów z poprawę jakości i bezpieczeństwo. Ich łączne długi sięgają już 250 mld dolarów.
Canso — organizacja zrzeszająca instytucje zapewniające pomoc nawigacyjną statkom powietrznym w przelotach przez przestrzeń powietrzną i przy startach i lądowaniach na europejskich wyliczyła że w ciągu sześciu dni, kiedy zamknięta była większość Europejskiego nieba kontrolerzy nie otrzymali od przewoźników ok. 150 mln euro. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podliczyła swoje straty na ok. 10 mln zł. W mln złotych liczone są również utracone przychody polskich portów lotniczych.