George Osborne, brytyjski kanclerz skarbu, ujawnił wczoraj największy od lat 70. pakiet cięć budżetowych i podwyżek podatków w Wielkiej Brytanii. Mają one na celu znaczące zmniejszenie w ciągu pięciu lat rekordowego deficytu finansów publicznych, który w zeszłym roku wyniósł aż 11, 5 proc. PKB. Zgodnie z planami nowego rządzącego od zaledwie 6 tygodni gabinetu, ma on wynieść w roku finansowym 2014 – 2015 jedynie 1,1 proc. PKB. To wyraźne odejście od polityki poprzedniego laburzystowskiego gabinetu Gordona Browna przewidującej wyciągnięcie kraju z kryzysu dzięki fiskalnej stymulacji gospodarki.
– Ten budżet przewiduje cięcia nie do uniknięcia. Każdy będzie musiał coś zapłacić, ale ludzie mało zarabiający zapłacą proporcjonalnie mniej niż ci o najwyższych zarobkach. To progresywny budżet – zadeklarował Osborne.
Rzeczywiście, za łatanie finansów publicznych na Wyspach zapłacą wszyscy. VAT zostanie podwyższony z 17,5 proc. do 20 proc. Spadną za to ulgi podatkowe, a płace lepiej uposażonych urzędników będą zamrożone na trzy lata. Obcięte będą zasiłki socjalne. Mniej pieniędzy z budżetu dostanie również rodzina królewska.
Budżetowa konsolidacja dotknie również sektora finansów. Brytyjskie banki oraz zagraniczni pożyczkodawcy działający w Wielkiej Brytanii będą płacić od 2011 roku specjalny podatek, zależny od wielkości ich bilansów. Ma on przynosić budżetowi rocznie 2 mld funtów.
Brytyjskie władze stawiają więc przede wszystkim na naprawę finansów publicznych, choć, jak przyznał sam kanclerz skarbu, podwyżki podatków uderzą we wzrost gospodarczy. Ma on wynieść w tym roku jedynie 1,2 proc., a w przyszłym 2,3 proc. PKB. Rząd zdecydował się jednak na forsowną konsolidację, by kraj zachował najwyższy rating AAA. Agencja Fitch ostrzegała, że bez poważnych cięć rating będzie obniżony.