– Jest wola obu stron, by jak najszybciej uzgodnić warunki nowej umowy społecznej, ale to trochę potrwa. Pamiętajmy, że operujemy tu w trzech językach i trzeba zadbać o niuanse - mówi „Rzeczpospolitej” Dariusz Dudek, szef „Solidarności” w kopalni Silesia w Czechowicach Dziedzicach, którą Czechom sprzedaje Kompania Węglowa. – Umowa ta musi zostać podpisana jeszcze przed tym, jak kopalnia zmieni właściciela, zadbała o to Kompania w memorandum - tłumaczy.

Czego od nowego inwestora oczekują górnicy? – Przede wszystkim utrzymania zatrudnienia na obecnym poziomie i zwiększania go w kolejnych latach, bo kopalnia jest w takim stanie technicznym, że będzie to niezbędne - mówi Dudek. – Do tego dochodzą obowiązujące w branży zapisy z regulaminu wynagrodzeń czy funduszu socjalnego. W przyszłości chcielibyśmy również zapisu o tym, że przy zwiększaniu zatrudnienia pierwszeństwo będą miały rodziny pracujących w Silesii górników - dodaje.

Kopalnia Silesia to formalnie część zakładu Brzeszcze-Silesia. Praktycznie skończyło się jej udostępnione złoże i zakład prawie nie wydobywa węgla, przez co generuje olbrzymie straty ok. 11 mln zł netto miesięcznie (w samym 2009 r. strata netto tej maleńkiej kopalni wyniosła ok. 120 mln zł). To trzecia próba sprzedaży kopalni. Najpierw próbowała ją kupić szkocka Gibson Group, jednak przetarg unieważniono. Potem zakładem interesowała się Enea, a nawet Bogdanka, jednak nie doszło do złożenia oferty wiążącej.

W 2007 r. kopalnia wyceniana była na 111,5 mln zł. Z nieoficjalnych informacji wynika, że teraz zostanie sprzedana za niespełna 100 mln zł.