Przekonywał o tym szef ukraińskiego Instytutu Badań Strategicznych Andrij Jermołajew w dyskusji „Unia, Rosja, Ukraina – wyzwania dla integracji Europy”. Stwierdził, że podpisanie w kwietniu umowy o stacjonowaniu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie w zamian za 30-procentową obniżkę za importowany gaz nie ma nic wspólnego z europejskimi aspiracjami Kijowa. – Energetyczne bezpieczeństwo Europy zależy od dobrych stosunków Ukrainy z Rosją. Konflikt gazowy między tymi państwami na początku zeszłego roku uderzył także w Unię – zapewniał Jermołajew, który kieruje instytutem przy prezydencie Wiktorze Janukowyczu, zwolenniku prorosyjskiego kursu. Jermołajew mówił, że Kijów „żył iluzjami” szybkiego wejścia do UE i wzrostu gospodarczego.
Europejscy rozmówcy obecni podczas debaty uznali, że UE ma prawo decydować, kto zostanie jej członkiem, a kto nie. – Unia ma podejmować pragmatyczne działania, a Ukraina jest w dobrej sytuacji, bo nikt nie może dyktować jej warunków – stwierdził prof. Paolo Calzini z Uniwersytetu Johna Hopkinsa we Włoszech.
Według wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, Bruksela powinna wzmocnić działania wobec państw na postradzieckiej przestrzeni, w tym Ukrainy, Gruzji czy Mołdawii, które wykazują prozachodnie aspiracje. – Projekt Partnerstwa Wschodniego jest słabym instrumentem. Przyznane 600 mln euro w latach 2010-2013 na realizację jego założeń, to mniej niż roczna unijna pomoc dla Turcji – akcentował Kuchciński. Jego zdaniem, wyzwaniem dla integracji z UE Ukrainy i innych krajów w tym zainteresowanych jest realizacja Partnerstwa Wschodniego i zniesienie wiz.