Począwszy od przyszłego roku ruszamy ostro do przodu – plany Globe Trade Centre opisuje Eli Alroy, szef rady nadzorczej giełdowego dewelopera. Co to oznacza w praktyce? – Wzrost liczby inwestycji i większą aktywność na rynku gruntów– zapowiada Alroy. Pod koniec 2010 r. w gestii spółki będą znajdować się budynki komercyjne o powierzchni wynajmowalnej 530 tys. mkw., pod koniec 2012 r. do GTC należeć powinno 872 tys. mkw. biur i galerii handlowych. Spowoduje to znaczący wzrost przychodów z wynajmu. W 2009 r. wpływy spółki z tego tytułu wyniosły 416 mln zł, w 2012 r., jak wynika z naszych szacunków, powinny one być co najmniej o połowę wyższe.
Alroy zwraca uwagę, że kryzys na rynku nieruchomości może ułatwić dalszy rozwój GTC.
– Zawirowania przetrwaliśmy w dobrej kondycji m.in. dzięki sporemu zapasowi gotówki zgromadzonej dzięki sprzedaży części aktywów w czasach prosperity po rekordowych cenach. Nie mieliśmy i nie mamy problemu z obsługą zadłużenia. Kryzys przetrzebił szeregi naszych konkurentów, wiele firm wciąż boryka się z problemami. Chcemy wykorzystać słabość innych – zapowiada szef nadzoru GTC.
Gdzie spółka zamierza inwestować? Alroy wskazuje na Polskę jako na rynek, który na tle innych w regionie wygląda dziś najlepiej. – Pracujemy również nad kolejnymi inwestycjami w Bułgarii, Chorwacji, Rumunii i Serbii – wskazuje.
Spółka w najbliższym czasie nie zamierza sprzedawać galerii handlowych czy biurowców. Na początku września GTC sprzedało dwa warszawskie biurowce, Nefryt i Topaz, za 78,9 mln euro. – W najbliższych miesiącach nie zamierzamy korzystać z ożywienia na rynku inwestycyjnym. Chcemy zarabiać na wynajmie posiadanych budynków – mówi Alroy. Dodaje, że w 2011 r., jeżeli spółka otrzyma naprawdę dobrą ofertę, GTC może sprzedać jeden ze swoich projektów.