Wczoraj portugalski urząd statystyczny przeliczył dane gospodarcze i skorygował wynik. To znacznie więcej niż kryteria uzgodnione z Brukselą. Oznacza to, że dług publiczny wynosi aż 92,4 proc. PKB. Wyższy deficyt został spowodowany stratami znacjonalizowanego Banco Portugues de Negocios (BPN) i firm transportu miejskiego.
Dla Portugalczyków to dotkliwy cios. W tej chwili nie ma już żadnych wątpliwości, że jako trzeci kolejny kraj strefy euro Portugalia będzie zmuszona wystąpić o pomoc finansową. Przy tym wiadomo, że na taki ruch Lizbony trzeba będzie poczekać przynajmniej do końca maja, ponieważ obecny rząd podał się do dymisji, nowy zaś zostanie wyłoniony dopiero po wyborach.
Rentowność obligacji wzrosła natychmiast do 8 proc.
– Korekta jest jednorazowa i nie będzie miała wpływu na wysokość deficytu w przyszłym roku – uspokajał James Nixon, ekonomista Societe Generale.
Jednak jeszcze w kwietniu i maju Portugalczycy muszą wykupić obligacje warte 9 mld euro. – Nasz rząd nie jest nieodpowiedzialny i gwarantujemy, że nasz kraj jest w stanie honorować swoje zobowiązania – stwierdził minister finansów Teixeira dos Santos. Nowe emisje obligacji będą jednak uzależnione od warunków rynkowych.