Wtorek jest pierwszym z czterech dni prasowych, publiczność będzie zwiedzać salon w dniach 23-28 kwietnia. A będzie co oglądać.
W tegorocznej edycji uczestniczy ok. 2 tys. producentów pojazdów i podzespołów z 20 krajów. Przywieźli 1100 pojazdów, w tym 75 nowych modeli i 19 światowych premier. Wszystko to zgromadzono w szanghajskiej dzielnicy high-tech Pudong na powierzchni 230 tys. m2, o 35 proc. większej niż ostatnim razem, dwa lata temu. A salon byłby jeszcze większy, gdyby nie marcowy kataklizm w Japonii, po którym firm zrezygnowała z udziału.
W samych Chinach sprzedaż samochodów zmalała w I kwartale o 8 proc. do 4,98 mln sztuk, po 2 latach żywiołowego wzrostu, bo rząd centralny włączył hamulce. Analitycy przewidują jednak różową przyszłość, bo liczba zmotoryzowanych jest nadal nieduża w kraju liczącym ponad 1,3 mld ludzi. Przedstawiciel władz centralnych stwierdził tuż przed otwarciem salonu, że sprzedaż w Chinach wzrośnie do 2015 r. do 23 mln sztuk, o 27 proc. wobec poziomu z 2010 r.
Drugim czynnikiem pozwalającym na optymizm jest centralnie sterowana gospodarka. Rząd w Pekinie doprowadził ostatnio do zwolnienia tempa sprzedaży, bo chce uniknąć przegrzania gospodarki — uważa Carlos da Silva z Global Insight.
Salon pozwoli także ocenić konsekwencje japońskiego kataklizmu w sektorze motoryzacji. — Do połowy kwietnia produkcja w Japonii zmalała o 800 tys. sztuk — ocenia da Silva. Zakłady poza Japonią też już cierpią. Do końca kwietnia w Chinach powstanie 25 tys. aut mniej, w Europie 55 tys., a w Ameryce Płn. 68 tys.