FoodCare zdecydował się na sądową walkę z Grupą Maspex, ponieważ jego zdaniem napój energetyczny Tiger konkurenta jest podróbką szkodzącą produkowanemu przez nią energetykowi także nazywającemu się Tiger. Maspex produkuje swojego Tigera od końca 2010 r. na licencji, którą udzielił mu Dariusz Michalczewski, właściciel znaku "Tiger". Wcześniej były bokser współpracował właśnie z FoodCarem. Umowę jednak zerwał, ponieważ firma przestała mu płacić za licencję. Tuż po zerwaniu umowy, jego fundacja "Równe Szanse" wystąpiła od sądu o wstrzymanie produkcji i sprzedaży Tigera przez FoodCare. Decyzją sądów apelacyjnych w Gdańsku i Krakowie na czas procesu, FoodCare — uznający się za ojca sukcesu energetyku Tiger — nie może oferować tej marki na rynku.

W ubiegłym tygodniu FoodCare poinformował, że zdecydował się wycofać pozew przeciw Maspeksowi. "Wniosek został złożony ze względu na powstałe trudności w uzgodnieniu stanowisk procesowych z dotychczasowymi pełnomocnikami firmy FoodCare. Cofnięcie pozwu stanowi element przyjętej nowej strategii spółki" — podała wówczas firma.

Dziś sprawę skomentowali Michalczewski i Maspex. — Decyzja firmy FoodCare o wycofaniu wszystkich zarzutów wobec spółek z Grupy Maspex Wadowice wskazuje na to, że na obecnym etapie sprawy bardzo nisko oceniła swoje dalsze szanse w tym sporze — mówi Dariusz Michalczewski. — Tego typu decyzje podejmowane w czasie trwania procesu jeszcze bardziej przeświadczają nie tylko nas w przekonaniu, że racja jest po naszej stronie — dodaje.

Dorota Liszka, rzecznik prasowy Maspeksu podkreśla: — Jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy, a nie tymczasowego unikania rozstrzygnięcia w ramach zachowań taktycznych, bo taki może być cel tego działania. Do procesu jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Nie brak nam również determinacji i uporu w walce z praktykami, które stosuje firma FoodCare.