Wro­cław­ska spół­ka z bran­ży re­kla­mo­wej – Cen­trum Mar­ke­tin­gu i Re­kla­my – dys­po­nu­je sied­mio­ma po­jaz­da­mi. To mer­ce­des B-kla­sa, al­fa ro­meo 159, fiat du­ca­to, opel astra w wer­sji kom­bi, dwa peu­ge­oty 206 oraz moc­no już le­ci­wy da­ewoo la­nos. Naj­młod­szy jest du­ca­to – ma za­le­d­wie dwa mie­sią­ce. Al­fa jest autem czteromiesięcznym, mer­ce­des ma już dwa la­ta, o rok star­sze są peu­ge­oty. Je­dy­nie te ostat­nie ku­po­wa­ne by­ły ra­zem – są to au­ta po- ­le­asin­go­we. Kto czym jeź­dzi? Al­fą – pre­zes fir­my, wi­ce­pre­zes ko­rzy­sta z mer­ce­de­sa. Wro­cław­ska spół­ka, jak więk­szość ma­łych firm z flo­ta­mi do dziesięciu sa­mo­cho­dów, nie pro­wa­dzi po­li­ty­ki flo­to­wej. Nie ma kart pa­li­wo­wych, przy za­ku­pie sa­mo­cho­dów nie ne­go­cjo­wa­ła ra­ba­tów. Po­li­sy ku­po­wa­ła w kil­ku fir­mach ubez­pie­cze­nio­wych, kie­ru­jąc się jak naj­ko­rzyst­niej­szą ofer­tą dla da­ne­go auta. – Ma­my zbyt ma­ło aut i zbyt ma­ło nimi jeź­dzi­my, aby ba­wić się w spe­cjal­ną po­li­ty­kę flo­to­wą. Efekt był­by mi­zer­ny: ma­łe oszczęd­no­ści przy stra­cie du­żej ilo­ści cza­su – tłumaczy wi­ce­pre­zes fir­my Pa­weł Cho­ma. Przy­kład flo­ty wro­cław­skiej spół­ki jest typowy dla przed­się­biorstw mających flotę liczącą mniej niż dziesięć aut. Eks­per­ci uwa­ża­ją, że w ma­łych fir­mach proces wy­bo­ru sa­mo­cho­dów jest bar­dzo podobny do zasad, jakimi kierują się  klienci de­ta­licz­ni. Decydują przede wszyst­kim emo­cje, w mniej­szym stop­niu czyn­ni­ki eko­no­micz­ne. Bierze się to z po­czu­cia, że choć au­ta ku­po­wa­ne są dla fir­my, to trak­to­wa­ne są jak pry­wat­ne. W re­zul­ta­cie jed­nym z naj­waż­niej­szych czyn­ni­ków w ma­łych flo­tach jest czyn­nik wi­ze­run­ko­wy.