Czarny scenariusz rosyjskiego resortu finansów zbiegł się z raportem Banku Światowego obniżającym prognozę wzrostu rosyjskiej gospodarki. Oba dokumenty mają wspólny mianownik – to cena ropy, wciąż kluczowego surowca dla rosyjskiego budżetu.
Jak podał Aleksiej Mojsiejew, wiceminister finansów, jeżeli cena ropy spadnie do 60 dol. za baryłkę, to pieniędzy w rosyjskim funduszu rezerwowym starczy krajowi na półtora roku. Jeżeli średnia cena będzie na poziomie 80 dol. – to na cztery lata.
Mojsiejew ostrzega, że może być jeszcze gorzej, jeżeli w przyszłym roku wróciłby do Rosji kryzys. Do kryzysu 2008/2009 r. fundusz miał wielkość ok. 8,7 proc. PKB. Obecnie zasoby są niższe od 7 proc. PKB i wynoszą 1,95 bln rubli (60 mld dol., stan na początek września). Jedynym źródłem dopływu gotówki do funduszu są wpływy ze sprzedaży ropy i gazu. Dlatego ceny ropy są tak dla Rosji istotne.
60 mld dol. dysponował na początku września Fundusz Rezerwowy Rosji
– Nikt nie jest w stanie dokładnie przepowiedzieć, jakie będą w przyszłości ceny ropy. Dlatego nasze państwo potrzebuje funduszu rezerwowego jako poduszki bezpieczeństwa. Jeżeli struktura rosyjskiej gospodarki pozostanie bez zmian, to fundusz rezerwowy jest niezbędny. Jak każdej gospodarce opartej na sprzedaży bogactw naturalnych i podlegającej globalnym cyklom hossa – bessa – ocenia w gazecie „RBK daily" prof. Konstantin Styrin z Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie.