Ubezpieczyciel musiał zmienić logo, po tym jak został kilka miesięcy temu sprzedany przez mającą kłopoty finansowe grupę KBC. Poprzedni znak bezpośrednio nawiązywał bowiem do logo byłego właściciela. Także teraz nie ma wątpliwości w czyich rękach jest spółka - widać to po charakterystycznym czerwonym kwadracie i czcionce identycznej, jak w logo Talanxa.
Za kreację nowego loga odpowiedzialne było Mama Studio, kampania wizerunkowa trwać będzie przez cały czwarty kwartał tego roku. Będzie to największa akcja reklamowa Warty w historii spółki. Firma nie zdradziła kosztów rebrandingu, jednak mają być one niższe, niż 25 mln zł, jakie wydało niedawno PZU z racji odświeżenia znaku.
- Polska to dla nas drugi, po Niemczech, najważniejszy rynek. Wraz z przejęciem Warty nasz udział w sprzedaży ubezpieczeń wzrósł do ponad 17 proc. – mówi Herbert K. Haas, prezes grupy Talanx. Na początku tego roku Warta została przejęta za 770 mln euro. W Polsce Niemcy są także właścicielami spółek spod znaku HDI oraz od zeszłego roku większościowym udziałowcem w TU Europa.
Talanx ma ambicję, by w perspektywie pięciu do ośmiu lat przypis składki w połowie pochodził z biznesu międzynarodowego. Polska ma zapewniać z tego 15-18 proc. W tej chwili z naszego kraju grupa zbiera 10 proc. przypisu, przy zaledwie 1/3 ogółu sprzedaży pochodzącej z rynków innych niż niemiecki. - Naszą ambicją jest by z obecnych 12 proc. udziału w Polskim rynku ubezpieczeniowym zwiększyć go w perspektywie trzech-czterech lat do 15-17 proc. Mimo że wciąż słyszy się o spowolnieniu gospodarczym i czekających nas trudniejszych czasach, Polacy będą dalej się bogacić, zatem zwiększać wydatki na ochronę – mówi Jaroslaw Parkot, prezes Warty.
Zgodnie z warunkami, na jakich Talanx otrzymał od polskiego nadzoru zgodę na przejęcie Warty, musi wprowadzić spółkę na warszawską giełdę. Jak zapowiedział prezes Haas, powinno to nastąpić w perspektywie 12-24 miesięcy.